Nie martwicie się, jeśli to jeszcze nie wasz czas, by zasiąść za kółkiem, włączyć „Don't stop me now" Queen, okrzykniętą najlepszą piosenką do prowadzenia auta, i ruszyć w stronę słońca. Przedurlopowy okres można wykorzystać na poszerzenie swej wiedzy o winach, by podczas kanikuły niewłaściwy wybór trunku nie zakłócił wam nastroju.
Białe czy czerwone? Jeśli tylko w ten sposób chcemy rozróżnić smak trunku, możemy nieźle pobłądzić na winnych bezdrożach. Warto choć trochę zdawać sobie sprawę z wariantów możliwego nasycenia kolorów i tego, co mogą nam one powiedzieć, zanim jeszcze weźmiemy wino do ust. Na przykład chardonnay. Dwie butelki i dwa odcienie – jedno radośnie żółte, powiedziałbym nawet złotawe, a drugie – poważniejsze, wyraźnie ciemniejsze, wręcz miodowe. W ciemno można też założyć, że numer jeden będzie lekki i mineralny, a numer dwa – cięższy, okrąglejszy i łagodniejszy, o waniliowo-masłowych nutach. Taki bowiem (w skrócie oczywiście rzecz ujmując) wpływ na kolor i smak chardonnay ma dojrzewanie wina w dębowych beczkach.