Jedni przyjeżdżają do Barcelony, żeby podziwiać bazylikę Sagrada Familia i inne budowle zaprojektowane przez Gaudiego. Drudzy natychmiast jadą na największy europejski stadion Camp Nou do mekki Blaugrany, inni zaś kierują swe kroki na słynną ulicę La Rambla.
Tu, idąc od strony placu Katalońskiego i przed wejściem na stację metra Liceu skręcając w prawo, staje się przed wysoką kutą bramą z napisem Mercat de Sant Josep de La Boqueria. Smakosze, a także po prostu dobrze zorientowani turyści, już wiedzą, że kryje się za nią prawdziwy skarb w postaci jednego z najsłynniejszych bazarów z jedzeniem. A jednak przyjemny czas spędzony w La Boqueria wśród niezliczonych stoisk z owocami, serami, wędlinami, owocami morza czy oliwą to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania w najbliższym czasie kulinarna Barcelona. Otóż amatorzy dobrej kuchni i pierwszorzędnych napitków, którzy znajdą się w tym mieście w drugiej połowie września, powinni również zarezerwować chwilę, by wpaść na festiwal Barcelona Degusta. Będzie tam można nie tylko spróbować lokalnych przysmaków, poznać tajniki ich przygotowywania, ale również uzupełnić arsenał kuchennych gadżetów.
I właśnie dbając o poszerzanie waszej winnej wiedzy, proponuję dziś wyprawę do miejscowości L'Avella oddalonej o 70 kilometrów na zachód od stolicy Katalonii. To region zwany Alt Penedes. 30 lat temu na pozostałościach poprzedniej, wiekowej i zaniedbanej winnicy założono nową – MontRubi. A tym, co nas tu dzisiaj sprowadza, jest niemal nieobecna już w innych winnicach, autochtoniczna odmiana sumoll. Kiedyś uprawiano jej nawet więcej niż garnachy, lecz filoksera, kapryśny charakter i niskie plony skutecznie wykorzeniły sumoll z katalońskich plantacji. Heretat MontRubi to jeden z niewielu producentów, którzy spojrzeli na nią łaskawie i ocalili od zapomnienia. Chwalą się, że wypuścili pierwsze po latach odrodzenia jednoszczepowe wino z sumoll.
Czy warto było? Zdecydowanie tak, bo poza wartością sentymentalną sumoll niesie ze sobą świeżą oryginalność i autentyzm, o który czasem tak trudno we współczesnych winach. Wina produkowane z tego szczepu odznaczają się rustykalnością i aromatami ziemi. Niektórzy porównują wręcz te trunki do tych robionych z nebbiolo.
Z tego, co oferuje Heretat MontRubi, wybrałem wino Durona D.O. Penedes. To kupaż 50 proc. sumoll i po jednej czwartej garnachy i samsó (katalońska nazwa dla carignan). Trunek, który dojrzewał rok we francuskim dębie i kolejne dwa lata w butelce, podajemy w temperaturze 14–16 stopni. Producent zaleca też, żeby go wcześniej zdekantować.
Kieliszek Durona D.O. Penedes mieni się intensywną czerwienią. Zapach – zdecydowanie owocowy, wiśniowo-malinowy z odrobiną figi, niepozbawiony jednak nuty pewnej pikanterii. Smak – złożony, sumiennie wypracowany w beczce, lekko skórzany, z przyjemną kwasowością. Kto lubi rekomendacje krytyków, powinien zapamiętać, że Durona dwukrotnie otrzymało 90 i 91 (na 100 możliwych) punktów Parkera. Tym samym zostało zaliczone do kategorii trunków, tu zacytujmy autora, „znakomitych, odznaczających się wyjątkową złożonością i charakterem. Po prostu bombowe wina". A to komplement, bo Penedes jakoś nie jest rozpieszczany przez znawców czerwonych win, faworyzujących leżący obok Priorat. Temu ostatniemu należą się oczywiście brawa za karierę w stylu „od zera do milionera", ale to do Penedes udajcie się nie tylko po wspaniałą cavę, lecz także od dziś po wina z sumoll.