Bertone, Giugiaro, Pininfarina – te nazwy rozpalają wyobraźnię zarówno wielbicieli samochodów, jak i wysmakowanych w swojej formie mebli, słuchawek czy ekspresów do kawy. Żaden przedmiot nie jest dla Włochów zbyt trywialny, by mógł być piękny. Podobnie jest z włoskimi winami. Setki lat tradycji, która niesie ze sobą umiejętności i doświadczenie, udanie splatają się z polotem, otwartością i śmiałą wizją przyszłości.
A co się dzieje, gdy do produkcji wina bierze się osoba związana z sektorem luksusowej mody? Sypią się nagrody i wyróżnienia na konkursach winiarskich, trunki widnieją w prestiżowych kartach win dla pasażerów pierwszej klasy największych przewoźników lotniczych oraz są serwowane w najlepszych restauracjach. Kto zapracował na taki sukces? Antonio Moretti.
Moretti to ciekawa postać świata interesów Półwyspu Apenińskiego. Studiował na uniwersytecie w Sienie, następnie za swoją domenę obrał branżę ekskluzywnej odzieży i wyrobów skórzanych. W wywiadach podkreśla niezwykłą wagę, jaką przykłada do jakości swoich produktów. Z winami, które produkuje, nie mogło więc być inaczej. Szlaki przetarł mu ojciec, architekt, który kupił pierwszą winnicę w 1957 roku. Antonio zdecydował się poświęcić tej branży część swojego czasu i talentu pod koniec lat 90. XX wieku. Zajął się winnicą z wielkim sercem i świetnym biznesowym zmysłem. Wkrótce dokupił kolejną toskańską posiadłość, a później zainteresował się ziemią na Sycylii.
Niektórzy przypisują Morettiemu wprowadzenie regionu Arezzo na winną mapę Włoch. Nawet jeśli kieruje nimi urocza, nonszalancka włoska przesada, nie umniejsza to jego zasług. To z winnicy Sette Ponti, która wzięła nazwę od siedmiu mostów na rzece Arno, pochodzi przecież fantastyczny supertoskan Oreno, który mieliśmy przyjemność czas jakiś temu otworzyć. Cenione przez krytyków trunki, które produkuje się w Sette Ponti, odzwierciedlają fantastyczny potencjał terroir tego miejsca i sławią go na całym świecie.
Ponieważ jesteśmy w krainie Chianti, pozwólcie, że na takie wino dziś się zdecyduję. Na marginesie, samo słowo „chiant"i to podobno jedno z trzech najbardziej znanych na świecie włoskich wyrażeń. Pozostałe to „ciao i amore", choć pewnie, a w obecnych czasach dodalibyśmy tu jeszcze „paparazzo".