Zatoka Hudsona to wyjątkowo nieprzyjazny akwen. Już sama nazwa „zatoka” może mylić. Powierzchnia Hudsona sięga bowiem ponad 800 tys. km². Razem z Basenem Foxa i cieśninami dochodzi do 1200 tys. km². Mówiąc obrazowo gdyby w jej środek wstawić Polskę, to byłaby ona wyspą, której brzegi w każdym miejscu otaczałaby woda. Niedostępność zatoki wynika nie tylko z braku szlaków żeglugowych, pomocy nautycznych (nawet ogromne statki zaopatrzeniowe pływają tutaj na papierowych mapach) i zupełnym braku infrastruktury dla jednostek większych od motorówek, ale też z samego ukształtowania zatoki i panujących na niej warunków klimatycznych. Akwen przez ponad osiem miesięcy w roku jest skuty pokrywą lodową, a na części Basenu Foxa lód nie ustępuje nigdy, pozostając w postaci mniej lub bardziej zagęszczonych pól lodowych, stwarzających znaczne niebezpieczeństwo żeglugowe. Akwen znany jest z dużego zafalowania, a jego wybrzeża są skaliste i niedostępne, z krętymi podejściami do osad i nagłymi wypłyceniami, co w połączeniu z pływami sięgającymi 10 m, silnymi prądami i brakiem dokładnych map powoduje wysokie niebezpieczeństwo utraty jednostek w czasie żeglugi.
10 jachtów w ciągu 40 lat
Nie dziwi więc, że w ciągu ostatnich 40 lat Zatokę Hudsona odwiedziło mniej niż 10 jachtów żaglowych – tyle ile w ciągu jednego letniego tygodnia wypływa w kierunku Antarktydy. Inatiz dotarł w te rejony jako drugi (po Zjawie IV) jacht pod polską banderą. Jeszcze większym wyzwaniem z punktu widzenia żeglarzy jest żegluga po wodach Basenu Foxa – dużej zatoki stanowiącej północną odnogę Zatoki Hudsona, którą uznaje się za południowo-wschodni fragment Przejścia Północno-Zachodniego. Do braku precyzyjnych map i silnych, nieregularnych prądów pływowych dochodzą tu zagrożenia związane z dryfującymi masami lodu, który nie znika nawet pod koniec lata. Tam Inatiz dotarł jako pierwszy jacht w historii polskiego żeglarstwa.
Poza przedzieraniem się przez lód, walką z pływami, sztormami i brakiem infrastruktury wyzwaniem były również odległości pokonywane przez żeglarzy. Dwa etapy szczytowe wyprawy w trakcie 9 tygodni eksploracji wód zatoki Hudsona i Basenu Foxa pokonały łącznie ponad 4 tys. mil morskich co odpowiada dwukrotnemu przekroczeniu Oceanu Atlantydzkiego. Nagrodą za trud żeglarski, poza eksploracja wód zatoki było odwiedzenie skrajnie odizolowanych wiosek Inuickich, poznanie ludzi i kultury "Inuków"- ludzi północy. Na wodach kanadyjskich wyprawa odwiedziła łącznie 10 osad Inuickich, oraz port w Churchil.
Zespół i przyjaciele
W dziewięciu etapach wyprawy wzięło udział 72 żeglarzy, pokonując łącznie ponad 11 tys.mil morskich. Tegoroczny sezon obfitował w głębokie ośrodki niżowe oraz silne sztormy. Żegluga przez ocean atlantycki przypominała „zabawę w schodzenie z trasy huraganów” stąd etapy oceaniczne wyprawy nie odbiegały trudnością od etapów arktycznych. Nieoceniona okazała się praca ekipy brzegowej zapewniającej stałe wsparcie meteorologiczne i doradztwo techniczne. W trakcie wyprawy zdarzały się nieuchronne w tych warunkach awarie, jednak wszystkie udało się naprawić własnymi siłami dzięki pracy załóg, kapitanów oraz wsparciu licznego grona przyjaciół Lodowych Krain w Polsce i na trasie. Największą awarią było zerwanie sztagu i połamanie rolera genuy - największego żagla Inatiza. Załoga zdołała dokonać naprawy w inuickiej osadzie Saliq. Z powodu braku portu jako plac budowy musiała wystarczyć kamienista plaża.