Tam są dowody przestępstw

Przeczytałem tajne akta i jestem pewien: mój syn mógł żyć – mówi ojciec zamordowanego Krzysztofa Olewnika.

Publikacja: 12.09.2008 00:09

Rodzice Krzysztofa Olewnika

Rodzice Krzysztofa Olewnika

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Włodzimierz Olewnik, ojciec porwanego dla okupu i zamordowanego Krzysztofa, jest na świeżo po lekturze materiałów operacyjnych, jakie w ciągu kilku lat zgromadziła policja, prowadząc nieudolne poszukiwania jego syna. Czytał je w tajnej kancelarii gdańskiej prokuratury.

– Jestem porażony tą lekturą. Nie mogę wiele mówić, bo obowiązuje mnie tajemnica. Jedno wiem już na sto procent: Krzysia można było uratować, a porywaczy złapać zaraz po tym, jak go uprowadzili, i na długo zanim go zamordowali – mówi „Rz” łamiącym się głosem Włodzimierz Olewnik.

Biznesmen dodaje, że to, co wyczytał, utwierdziło go w przekonaniu, iż nie ma mowy o zwykłych błędach czy bezmyślności. – To były celowe działania, by zamotać całą sprawę – uważa. Opinię podzielają jego pełnomocnicy.

– Mieliśmy tylko przypuszczenia, że w sprawie popełniono przestępstwa. Po przeczytaniu połowy akt operacyjnych mamy potwierdzenie zarzutów, o jakich mówiliśmy – mówi „Rz” mecenas Ireneusz Wilk, jeden z pełnomocników rodziny.

Olewnikowie podnosili wcześniej m. in., że tworzono w śledztwie fałszywe dowody i sprowadzano je na ślepe tory. W lipcu złożyli w gdańskiej Prokuraturze Krajowej pismo o wgląd w tajne akta. Zgodę dostali niedawno. Całą wiedzę muszą zachować dla siebie.

[wyimek]To były celowe działania,by zamotać całą sprawę [/wyimek]

Z informacji „Rz” wynika, że w tajnych aktach mają być dowody świadczące o tym, iż ktoś dezinformował policję. Mogli to być policyjni informatorzy, podrzucający „fałszywki” z sobie tylko wiadomych powodów. Albo, co też wchodzi w grę – dezinformację wprowadzali sami policjanci.W materiałach operacyjnych mają być też dowody na to, że praktycznie nikt nie nadzorował operacji przejęcia 300 tys. euro okupu, jaki w 2003 roku siostra porwanego, zrzuciła z wiaduktu w Warszawie, wprost w ręce porywaczy. Na procesie wyszło na jaw, że na miejscu było wtedy kilku bandytów.

Szef policyjnej grupy poszukiwawczej publicznie zapewniał, że policjanci monitorowali akcję – dlaczego nikogo nie ujęli, nie potrafił wytłumaczyć.W aktach mają też być dowody na to, że nazwiska bandytów – w tym szefa gangu Wojciecha F. – pojawiały się w sprawie na długo przed tym, gdy został aresztowany.

Wczoraj poruszeni lekturą Włodzimierz Olewnik i jego pełnomocnicy spotkali się z wiceministrem spraw wewnętrznych generałem Adamem Rapackim.– Teraz jesteśmy jeszcze bardziej przekonani, że odtajnienie akt jest konieczne. Minister Rapacki nam to obiecał – mówi mecenas Wilk.

Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej