Kilkunastoletnia cessna 172 spadła tuż po starcie na park w centrum Krakowa. Spłonęła. Na pokładzie były cztery osoby. Trzy zdążyły wyskoczyć. Zostały ranne, w tym dwie ciężko. Doznały rozległych poprzeń ciała. Zginął 46-letni pilot.
– Dwie osoby zostały od razu odnalezione i zabrane w ciężkim stanie do szpitala. Trzecią znaleźliśmy pięć minut później. Była przytomna i powiedziała, że zginął pilot. Po ugaszeniu pożaru we wraku znaleźliśmy czwartą osobę – powiedział Andrzej Siekanka, rzecznik małopolskiej straży pożarnej.
Awionetka wracała do Warszawy z 6. Małopolskiego Pikniku Lotniczego. Do wypadku doszło przed 18. Tuż po starcie z niewiadomych przyczyn zaczęła zawracać. Zaczepiła o drzewa i runęła na ziemię.
Cessna została wypożyczona na pokazy z Aeroklubu Warszawskiego-Babice. – Za sterami leciał mój kolega. To był niezwykle doświadczony pilot. Pasjonat latania. Jako kapitan LOT latał embrarerem 170 (samolot pasażerski – red.) w bardzo różnych warunkach na całym świecie. Jestem przekonany, że zawiodła technika, nie umiejętności – powiedział „Rz“ Dariusz Szpineta, pilot, instruktor, szef firmy Aviation Asset Management szkolącej pilotów.
Według Szpinety awionetka miała najprawdopodobniej tuż po starcie problemy z silnikiem, dlatego decyzja pilota o powrocie na lotnisko była słuszna. – Najprawdopodobniej miała za małą prędkość. Start to najbardziej krytyczna faza lotu – mówi. Zapewnia, że cessna musiała być przed wylotem na pokazy sprawdzona przez licencjonowanych mechaników. – Te wymogi są rygorystycznie przestrzegane – dodaje Szpineta.