To właśnie słowo „mobilizacja” definiowało wysiłki sztabów. Tak samo mocno jak praca programowa i przygotowywanie programów. Tego ostatniego w tej kampanii też było zaskakująco wiele.
Była to kampania bardziej dobrych i złych decyzji sztabów niż niespodziewanych wydarzeń zewnętrznych zmieniających jej bieg. To będzie miało największy wpływ na wynik. – Było spokojniej pod względem wydarzeń, niż się spodziewałem – przyznał w piątek, tuż przed ciszą wyborczą jeden ze sztabowców opozycji w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Impuls motywacyjny
PiS zaczynało wybory w komfortowej sytuacji, po zwycięstwie w wyborach europejskich i z podzieloną konkurencją po stronie opozycji. Stratedzy PiS podjęli w trakcie wakacji decyzję, że potrzebny jest impuls motywacyjny na początek jesiennej kampanii. Tym impulsem okazał się tzw. hat trick Kaczyńskiego, czyli zapowiedź podwyżki płacy minimalnej, zrównania dopłat dla rolników oraz 13. i 14. emerytura. Ten pakiet został zaprezentowany na zorganizowanej z dużym rozmachem – organizatorzy mówili o kilku tysiącach osób – konwencji PiS w Lublinie 6 września. To zdecydowanie był najlepszy moment ich kampanii. – Udało nam się wtedy zrobić restart – przyznaje nasz rozmówca. Bo i PiS nie ustrzegło się błędów. Najgorsza była reakcja – jeszcze w sierpniu – na sprawę lotów ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Spowodowało to wielodniowy chaos i wymusiło zdecydowane działania, takie jak lubelska konwencja.
Kampania Koalicji Obywatelskiej rozpoczęła się od bardzo dobrze ocenianego forum programowego na początku lipca. Później najlepiej ocenianym – wewnętrznie i nie tylko – posunięciem był trzymany w głębokiej tajemnicy do końca manewr z wystawieniem na początku września Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jako kandydatki na premiera.
Manewr, który zdaniem większości naszych rozmówców z wewnątrz Koalicji Obywatelskiej, był dobry, ale spóźniony. To słowo najczęściej pojawia się w komentarzach, gdy w PO – największej partii tworzącej Koalicję – omawia się przebieg kampanii. Najsłabszy moment zaczął się dla Koalicji po publikacji taśm z nagraniem rozmowy Sławomira Neumanna – na tydzień przed ciszą wyborczą. Słychać tam, jak były już szef klubu PO-KO mówi, że „rzygam już tym Tczewem”, mając na myśli lokalnych działaczy PO. A później, w niedzielę 6 października Lech Wałęsa – jako gość specjalny konwencji KO w Warszawie – w swoim przemówieniu „zdrajcą” nazwał na dzień przed pogrzebem, śp. Kornela Morawieckiego.