[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/10/miroslaw-zukowski-zegnaj-leo-witaj-smutku/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]Czekali na to z utęsknieniem i teraz będą się obnosić ze swoją satysfakcją. Nie warto się do nich przyłączać.
Mistrzostwa świata odbędą się bez nas nie tylko z winy Holendra. Ta drużyna nie mogła być lepsza, bo piłkarze są słabi. Beenhakker nie wygrał castingu z udziałem młodych polskich trenerów, prawie wszyscy (poza szkoleniowcami starej daty związanymi z PZPN) byli za tym, by zaangażować fachowca z zagranicy, bo po Jerzym Engelu, Zbigniewie Bońku i Pawle Janasie doszliśmy do ściany i potrzebowaliśmy kogoś takiego jak Beenhakker. Gdy awansowaliśmy na Euro 2008, prezydent przyznał mu order, a Leo wydawał się idealnym przewodnikiem po wielkim futbolowym świecie. Nikt wówczas nie przypuszczał, że kiedy zacznie przegrywać, stanie się kłótliwym belfrem.
Ponadtrzyletnia przygoda z Beenhakkerem nie jest jednak czasem straconym. Ci wszyscy, których nie zalewa żółć, ci, którym naprawdę zależy, by polski futbol wyszedł z dołka, powinni mieć świadomość, że klęska Holendra wcale nie musi być zwycięstwem światła i postępu.
Ale sytuacja jest lepsza niż wówczas, gdy PZPN angażował Beenhakkera, bo są naturalni kandydaci do sukcesji – Franciszek Smuda i Maciej Skorża. Stefan Majewski, który ma dokończyć mundialowe eliminacje, byłby rozwiązaniem odrobinę siłowym, bo piłkarze za nim nie przepadają i media też (niektórzy już obawiają się, by kadra "nie wpadła w łapy Majewskiego").
Nowy trener będzie w sytuacji pozornie komfortowej: w eliminacjach do Euro 2012 jako gospodarze grać nie musimy, ale ewentualna porażka na własnym boisku byłaby sto razy boleśniejsza niż 0:3 w Mariborze.