Żegnaj Leo, witaj smutku

Wielu ludzi związanych od lat z futbolem pępowiną interesów i emocji cieszy się z klęski Leo Beenhakkera.

Publikacja: 10.09.2009 21:37

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/10/miroslaw-zukowski-zegnaj-leo-witaj-smutku/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]Czekali na to z utęsknieniem i teraz będą się obnosić ze swoją satysfakcją. Nie warto się do nich przyłączać.

Mistrzostwa świata odbędą się bez nas nie tylko z winy Holendra. Ta drużyna nie mogła być lepsza, bo piłkarze są słabi. Beenhakker nie wygrał castingu z udziałem młodych polskich trenerów, prawie wszyscy (poza szkoleniowcami starej daty związanymi z PZPN) byli za tym, by zaangażować fachowca z zagranicy, bo po Jerzym Engelu, Zbigniewie Bońku i Pawle Janasie doszliśmy do ściany i potrzebowaliśmy kogoś takiego jak Beenhakker. Gdy awansowaliśmy na Euro 2008, prezydent przyznał mu order, a Leo wydawał się idealnym przewodnikiem po wielkim futbolowym świecie. Nikt wówczas nie przypuszczał, że kiedy zacznie przegrywać, stanie się kłótliwym belfrem.

Ponadtrzyletnia przygoda z Beenhakkerem nie jest jednak czasem straconym. Ci wszyscy, których nie zalewa żółć, ci, którym naprawdę zależy, by polski futbol wyszedł z dołka, powinni mieć świadomość, że klęska Holendra wcale nie musi być zwycięstwem światła i postępu.

Ale sytuacja jest lepsza niż wówczas, gdy PZPN angażował Beenhakkera, bo są naturalni kandydaci do sukcesji – Franciszek Smuda i Maciej Skorża. Stefan Majewski, który ma dokończyć mundialowe eliminacje, byłby rozwiązaniem odrobinę siłowym, bo piłkarze za nim nie przepadają i media też (niektórzy już obawiają się, by kadra "nie wpadła w łapy Majewskiego").

Nowy trener będzie w sytuacji pozornie komfortowej: w eliminacjach do Euro 2012 jako gospodarze grać nie musimy, ale ewentualna porażka na własnym boisku byłaby sto razy boleśniejsza niż 0:3 w Mariborze.

Najsmutniejsze jest to, że szukając pociechy, nie warto spoglądać na ligowe boiska, bo stamtąd ona nie nadejdzie, raczej z "Orlików", ale to jest nadzieja nie na Euro w Polsce, lecz raczej na mundial 2018. Musimy mieć cierpliwość, nie ma innego wyjścia. Polski futbol to trudna miłość.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/10/miroslaw-zukowski-zegnaj-leo-witaj-smutku/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]Czekali na to z utęsknieniem i teraz będą się obnosić ze swoją satysfakcją. Nie warto się do nich przyłączać.

Mistrzostwa świata odbędą się bez nas nie tylko z winy Holendra. Ta drużyna nie mogła być lepsza, bo piłkarze są słabi. Beenhakker nie wygrał castingu z udziałem młodych polskich trenerów, prawie wszyscy (poza szkoleniowcami starej daty związanymi z PZPN) byli za tym, by zaangażować fachowca z zagranicy, bo po Jerzym Engelu, Zbigniewie Bońku i Pawle Janasie doszliśmy do ściany i potrzebowaliśmy kogoś takiego jak Beenhakker. Gdy awansowaliśmy na Euro 2008, prezydent przyznał mu order, a Leo wydawał się idealnym przewodnikiem po wielkim futbolowym świecie. Nikt wówczas nie przypuszczał, że kiedy zacznie przegrywać, stanie się kłótliwym belfrem.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kurs na gospodarczy patriotyzm i przeciw globalizacji. Pożegnanie Rafała Trzaskowskiego z liberalizmem
Komentarze
Dlaczego Mercosur jest gospodarczą i geopolityczną szansą dla Unii Europejskiej
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Koniec Baszara Asada, wielkiego zbrodniarza. Czego początek?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Komentarze
Idą wybory, więc Tusk i Hołownia są skazani na szorstką przyjaźń