Nieudolnie rządzona przez komunistów; całkowicie zależna od eksportu ropy Wenezuela, pogrąża się w coraz ostrzejszy kryzys gospodarczy. Dziś prezydent przedłużył o dwa miesiące obowiązywanie „stanu nadzwyczajnego w gospodarce". Tłumaczy to potrzebą „obrony ludności w sytuacji wojny gospodarczej".

Kto z kim wojuje nie wiadomo. Za to wiadomo, że kraj jest pogrążony w chaosie; w sklepach brakuje towarów; panuje hiperinflacja, która wg prognozy MFW ma w tym roku przekroczyć 700 proc. Niedawno do władzy doszła opozycja, co powoduje ciągłe tarcia z obozem komunistycznego prezydenta.

Na początku marca władze, w trybie pilnym, zakupiły za granicą 50 tys ton zboża, bowiem w kraju brakuje go do produkcji chleba, przypomina agencja Prime. Według obliczeń krajowego związku producentów mąki, na rynku brakuje 80 tys. ton zboża, a zapasy krajowe starczą na dwa miesiące. Ceny pieczywa idą w górę każdego tygodnia, a przed piekarniami ustawiają się kilometrowe kolejki.

W lutym władze zapowiedziały gotowość wyprzedaży rezerw złota ocenianych na ok. 13 mld dol. Kraj musi w tym roku spłacić 9,5 mld dol. długów. A nie ma z czego, bo wpływy z ropy są bardzo niskie. Wenezuela jest szóstym pod względem wielkości pompowania członkiem OPEC. W 2015 r eksportowała do USA ok. 800 tys. baryłek na dobę. W tym roku już kupiła w USA 548 tys. baryłek lekkiej ropy, którą łatwiej i taniej przerobić od ciężkiej ropy wenezuelskiej.