Poniedziałkowe spadki na warszawskiej giełdzie były niczym zimny prysznic na głowy inwestorów. WIG20 stracił bowiem 2,9 proc. i zamknął dzień na poziomie 1600 pkt. Głównym zadaniem na wtorek była obrona tego poziomu. I chociaż początek dnia był optymistyczny, to ostatecznie górą znowu były niedźwiedzie. Porażka popytu była tym bardziej bolesna, gdyż warunki do wzrostów tym razem były sprzyjające.
Indeks największych spółek naszego parkietu zaczął notowania 0,5 proc. nad kreską. Przez chwilę wydawało się nawet, że byki pójdą za ciosem. Niestety na pobożnych życzeniach się skończyło. Dwie godziny po rozpoczęciu handlu po wzrostach zostało już tylko wspomnienie. WIG20 zjechał pod kreskę i w połowie notowań tracił o,1 proc.