Większość środowej sesji w przypadku dużych spółek przebiegła w rytm kontynuacji ruchu z końcówki poprzedniego dnia. Wówczas WIG20 dotarł do okrągłego poziomu 2300 pkt, ale tuż przed końcem handlu cofnął się o kilka punktów. Dlaczego? Tuż nad wspomnianym pułapem rozpoczyna się tzw. luka bessy, która powstała w pierwszych dniach maja.
Przypomnijmy, że przez pierwszą połowę poprzedniego miesiąca inwestorzy dość gwałtownie pozbywali się akcji na GPW. Gdy dochodzi do zmiany trendu, formacja luki stanowi naturalny opór i tak też było w tym przypadku. WIG20 zniżkował do półmetka handlu przy Książęcej, wyznaczając minima sesji na około 2264 pkt. Następnie siły popytu i podaży wyrównały się, a ostatnie godziny środowej sesji należały już do kupujących. Zabrakło jednak czasu na odrobienie wszystkich strat z tego dnia. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień na poziomie blisko 2283 pkt, co oznaczało spadek o 0,56 proc. Z tym rezultatem pod koniec dnia WIG20 plasował się w połowie tabeli wyników głównych europejskich indeksów.