Alicja Biernacka kierująca wydziałem pasażerskim Żeglugi Mazurskiej przyznaje, że jest lepiej niż przed rokiem. A to ubiegły rok był już dla tej spółki wyjątkowo dobry. 11 statków przewiozło po Wielkich Jeziorach Mazurskich 125 tys. ludzi.
– Choć pogoda teraz szczególnie zmienna i kapryśna, ludzie dzwonią z drugiego końca Polski, piszą e-maile z zagranicy i rezerwują miejsca na rejsy. W tym sezonie mamy sporo turystów rosyjskojęzycznych – z Rosji, Białorusi, republik nadbałtyckich – opowiada Biernacka. – Ale są też Szkoci, Belgowie, Francuzi, Włosi i oczywiście Niemcy, którzy coraz chętniej podróżują indywidualnie, by uniknąć prowizji biur podróży i zaoszczędzić. Polacy najchętniej wybierają malowniczy szlak do Wyspy Kormoranów czy Szlak Łabędzi przez jezioro Kisajno i kanały na Niegocin. Ci ze Śląska, z Lublina czy Warszawy wolą dłuższe rejsy do Węgorzewa czy Rucianego – dodaje.
Żegluga Mazurska to spółka pracownicza, która od 11 lat skutecznie daje sobie radę na trudnym turystycznym rynku. Zatrudnia 80 osób i pływa „od lodów do lodów”. – Zyski inwestujemy w poprawę naszej bazy i standardu na statkach. Mam sześć dużych, ponadstuosobowych, jednostek, trzy średnie do 60 osób i dwie 12-osobowe, które cieszą się powodzeniem wśród grup znajomych chcących coś świętować w atrakcyjny sposób. Ostatnio zainwestowaliśmy w ciche i ekonomiczne silniki volvo do naszych statków. Podniosło to komfort pływania, spadły koszty paliwa. A cen biletów nie podnosimy – dodaje Alicja Biernacka.
[srodtytul]Turyści wpuszczeni w szuwary[/srodtytul]
W Ostródzie na rejs po unikalnej w skali światowej budowli hydrotechnicznej, jaką jest Kanał Elbląski, nie kupi się biletu z dnia na dzień. Obowiązuje rezerwacja. W czwartek w kasie na przystani nad Jeziorem Drwęckim nie ma już wolnych miejsc na rejsy w najbliższy weekend.