O przenosinach do Rumunii poinformowała już firma Takata-Petri, producent części dla przemysłu motoryzacyjnego. Do sierpnia zakład z Wałbrzycha pozbędzie się ponad pół tysiąca osób. Tamtejsze związki zawodowe już od kilku dni negocjują warunki zwolnienia.
W październiku swoją fabrykę ma zamknąć także SEWS Polska należąca do japońskiego koncernu Sumitomo. Firma produkująca na Dolnym Śląsku kable elektryczne dla Toyoty również trafi do Rumunii.
To nie koniec. Jak dowiedziała się „Rz”, decyzje o likwidacji w Polsce swoich fabryk rozważa czterech kolejnych inwestorów, głównie z branży motoryzacyjnej. Z kolei kilka innych firm, które dopiero miały u nas budować fabryki, zaczyna się wycofywać. Wkrótce taką decyzję ma ogłosić firma koreańska z branży maszynowej – twierdzą informatorzy „Rz”.
Skąd ten exodus? – Kryzys zmusza inwestorów do ostrego cięcia kosztów. Tymczasem Polska już nie jest tak tania jak dawniej – tłumaczy ekspert Ernst & Young Marcin Kaszuba.
Jedną z przyczyn jest wzrost płac: tylko w 2008 r. skoczyły w górę o 10 – 12 proc. Inwestorów niepokoi również silny złoty, który sprawia, że produkcja staje się droższa. Fatalne wrażenie wywołuje też perspektywa ewentualnego podniesienia podatków.