Taką nadzieję dało włoskie Ministerstwo Finansów. Ogłosiło ono przed otwarciem giełd, że szef tego resortu Giulio Tremonti spotkał się z Lou Jiweiem, szefem China Investment Corp., państwowego funduszu inwestującego pieniądze z chińskich rezerw walutowych (dysponującego ok. 300 mld dol.). Tremonti poprosił Chińczyków, by kupowali duże ilości włoskich obligacji. Chwilowa euforia na giełdach opadła jednak, gdy wyniki aukcji długu Włoch okazały się nie najlepsze. Rządowi udało się sprzedać obligacje pięcioletnie za 3,9 mld euro. Popyt na nie był mniejszy niż na poprzedniej aukcji. Ich rentowność sięgnęła 5,6 proc., gdy w sierpniu sprzedano papiery z rentownością 4,93 proc. Po aukcji europejskie indeksy umiarkowanie spadały. Sytuacja była jednak bardzo nerwowa, a giełdy wyszły później na 1 – 2-proc. plusy. Chińczycy nie skomentowali oficjalnie prośby Tremontiego. Wypowiedzi niektórych chińskich decydentów są jednak interpretowane jako sygnał o gotowości Chin do pomocy strefie euro. – Będziemy wspierać wysiłki Europejczyków zmierzające do zapewnienia stabilności strefie euro. Społeczność międzynarodowa powinna zapewnić Włochom oraz innym krajom mającym problemy z zadłużeniem czas i tolerancję, jeśli mają one motywację do reform – twierdzi Wu Xiaoling, chiński parlamentarzysta i zarazem były wiceprezes Ludowego Banku Chin. Mniej więcej jedna czwarta chińskich rezerw walutowych (wartych 3,2 bln dol.) to aktywa denominowane w unijnej walucie, a euroland jest ważnym rynkiem eksportowym dla ChRL.
Sytuacja na GPW >B15