Posiadanie jakichkolwiek oszczędności deklaruje 68 proc. Polaków, czyli aż o 24 pkt proc. więcej niż rok wcześniej – wynika z badania „Finansowy Barometr ING". Tym samym odsetek oszczędzających w Polsce dotarł do średniego poziomu w Europie (w poprzednich latach mieliśmy do czynienia z 10–15-proc. luką).
Przybywa ciułaczy
W ocenie ING Banku Śląskiego główną przyczyną wzrostu liczby oszczędzających jest uruchomienie programu 500+ (od kwietnia do końca grudnia 2016 r. do rodzin trafiło ponad 17 mld zł), który pozwolił niezamożnym gospodarstwom domowym na odłożenie pierwszych oszczędności. Wskazuje na to inny element badania dotyczący tego programu: 21 proc. osób otrzymujących środki z 500+ zaczęło po raz pierwszy oszczędzać, a kolejne 36 proc. odkłada teraz więcej niż wcześniej.
Sposób wykorzystania pieniędzy z 500+ jest różny. Z szacunków banku wynika, że jeśli wierzyć deklaracjom beneficjentów, około 26 proc. środków z 500+ jest oszczędzanych (tezę, że znaczna część środków z tego programu jest oszczędzana, potwierdza także umiarkowany wzrost konsumpcji prywatnej w II kw. 2016 r.). Wszystkie wpływy z tego tytułu wydaje na bieżąco jedna trzecia ankietowanych. Na przeciwnym biegunie są ci, którzy deklarują, że oszczędzają całość pieniędzy z 500+, tak robi 15 proc. ankietowanych, zaś 40–80 proc. środków oszczędza 24 proc. badanych.
Wzrost liczby oszczędzających widać nie tylko w badaniu ING, lecz i w danych makroekonomicznych. Według NBP stopa oszczędności gospodarstw domowych w 2016 r. wyraźnie wzrosła i przekroczyła 3 proc. ich dochodów do dyspozycji (jest to poziom nienotowany od 2009 r.).
– Program 500+ na pewno pomógł, ale zdecydowanie bardziej bylibyśmy zadowoleni, gdyby upowszechnienie oszczędzania było spowodowane tym, że dobrze płatne miejsca pracy pojawiają się także w małych miejscowościach i mniej rozwiniętych regionach – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK. Wtedy byłaby szansa, że zacznie istotnie rosnąć nie tylko liczba oszczędzających, lecz także ich majątek. Zdaniem Beneckiego trudno się spodziewać, że ze składania środków pochodzących z dodatku na dzieci powstaną większe rezerwy finansowe niż z pracy. Na razie 500+ jest jedynie transferem pieniędzy, bo suma oszczędności w kraju nadal rośnie powoli.