Teraz piłeczka jest po stronie ministra finansów. W ciągu kilku tygodni powinien się ustosunkować do propozycji złożonej wczoraj na forum Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu.
Jak pisaliśmy, minister najprawdopodobniej zaakceptuje jeden z głównych elementów tej propozycji – by limit deficytu sektora samorządowego w 2012 r. ustalić na poziomie 10 mld zł. Ale nie wiadomo, jak przyjmie inne przedstawione mu wnioski – np. utrzymanie granicy deficytu w następnych latach na poziomie 0,6 proc. PKB.
Samorządowcy postawili też resortowi trudne zadanie ustalenia mechanizmów procedury ograniczania nadmiernego deficytu, czyli sposobu postępowania, gdy ustalone progi zostaną przekroczone. – Uznaliśmy, że nie będziemy kręcić bata sami na siebie, niech to zrobić ktoś, kto chce, by taki bat nad nami wisiał – mówi Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.
Wcześniej samorządy przedstawiały takie mechanizmy. Minister finansów miałby np. prawo do procentowego zmniejszenia dziury budżetowej we wszystkich jednostkach, które mają deficyt, tak by cały sektor wrócił do równowagi. Miasto czy gmina musiałyby się do tego dostosować w ciągu 60 dni. Jeśli nie, zajęłaby się tym regionalna izba obrachunkowa.
Istotne jest także, czy minister finansów zgodzi się na sposób liczenia limitu deficytu. To znaczy, czy nie będą do niego wliczane np. niedobory w budżecie wynikające z realizacji projektów UE, przekształceń szpitali czy finansowane nadwyżką z lat ubiegłych.