"Uważam, że dobrze byłoby osiągnąć porozumienie (ws. budżetu), dobrze byłoby uregulować te sprawy, lecz nie do zaakceptowania byłby jakiś znaczący wzrost wydatków UE w sytuacji, gdy budżety krajowe są obcinane" - powiedział Cameron na konferencji prasowej po szczycie UE.
"Brytyjskie społeczeństwo oczekuje twardego stanowiska i to jest dokładnie to, co dostaną. Jeśli nie będziemy w stanie zawrzeć porozumienia (...), jeśli nie będzie to porozumienie, które jest dobre dla Wielkiej Brytanii, wtedy nie będzie porozumienia" - podkreślił.
Oczekuje się, że porozumienie ws. budżetu na lata 2014-2020 zostanie osiągnięte przez przywódców UE na szczycie UE 22-23 listopada.
Wielka Brytania domaga się cięć w unijnym budżecie nawet o 150 mld euro w stosunku do propozycji KE (988 mld euro na siedem lat). Premier Cameron ogłosił, że składka W. Brytanii zostanie zamrożona, rabat brytyjski utrzymany, a jeśli inni płatnicy netto chcą zwiększać środki w imię unijnej solidarności, niech to zrobią sami w ramach ewentualnego osobnego instrumentu finansowego eurolandu. Dlatego Londyn od razu poparł ten pomysł, widząc w nim szansę na zmniejszenie budżetu całej "27".
Londyn ma silne narzędzie presji na partnerów w UE ws. budżetu, gdyż pomysły na zacieśnianie unii walutowej i gospodarczej, nawet jeśli mają obowiązywać tylko dla 17 państw strefy euro, wymagają zgody wszystkich 27 państw UE.