To naturalne prawo dziecka do nierozumienia powagi sytuacji, do beztroski i zabawy, jakby nic złego nie działo się wokół. Właśnie z perspektywy dziewięcioletniego chłopca z malowniczo położonej pod górami kolumbijskiej wioski pokazuje nam rzeczywistość swego kraju debiutujący w fabule dokumentalista Carlos Cesar Arbelaez.
Ulubionym zajęciem Manuela i jego kolegów jest gra z kolegami rozpadającą się piłką. Chłopak pragnie zostać sławnym bramkarzem. Nowa futbolówka, którą dostał na urodziny, na pewno mu w tym pomoże. Ale pechowy wykop sprawia, że piłka wpada na zaminowany obszar. Nie wiadomo, kto zakopał miny – czy rządowe wojska polujące na rebeliantów, czy też ci drudzy. Chłopców nie interesuje, kto to zrobił, chcą – nie bacząc na ryzyko – wydostać piłkę.
Kolumbijski konflikt oglądamy jakby mimochodem, rzucanymi z boku spojrzeniami dzieci. Widzimy strach ich rodziców przed opowiedzeniem się po jednej ze stron. Wiedzą, że zwycięstwo którejś z nich niczego nie zmieni w ich ciężkim bytowaniu. Za to opowiedzenie się grozi, w wypadku odmiany sytuacji, jeśli nie śmierć, to co najmniej wyrzucenie z gospodarstwa.
Reżyser umiejętnie gra na emocjach widza, serwując podskórny niepokój, niemal suspens, by ostatecznie wyciszyć wzbierający dramatyzm sytuacji.
Kolumbia 2010, scen. i reż. Carlos Cesar Arbelaez, wyk. Hernan Ocampo, Genaro Aristizabal