Przez cały ubiegły rok świat borykał się z rosnącą inflacją. Nieco dziwny zwrot „borykać się” jest tu bardzo na miejscu. Na inflację bardziej narzekano i się nią martwiono, niż próbowano skutecznie ją opanować. Argument za niepodejmowaniem zdecydowanych działań monetarnych był prosty i dość mocny – wzrost cen napędzany jest szokiem podażowym na rynku żywności i ropy.
Przewidywanie cen ropy jest bardzo trudne (roczne prognozy ekspertów mieszczą się w przedziale od 80 do 200 dolarów), bo po 14-tygodniowych spadkach znowu idą w górę z powodu wojny na Kaukazie. Śmiało jednak można powiedzieć, że szok żywnościowy mija. Unia Europejska zbierze blisko 300 mln ton zbóż, czyli o 15 proc. (40 mln ton) więcej niż przed rokiem. Oznacza to zahamowanie wzrostu cen produktów spożywczych nie tylko na zachodzie Europy, ale także w Polsce. Mamy zatem szansę na wygaszanie jednej z przyczyn wzrostu inflacji, co powinno przekładać się na mniejszą presję płacową, i zwijanie spirali inflacyjnej.
Ciągnąc dalej ten łańcuch korzystnych sprzężeń zwrotnych, można optymistycznie przypuszczać, że w tej sytuacji Rada Polityki Pieniężnej nie będzie musiała dalej podwyższać stóp procentowych. A to stabilizująco oddziałuje na napływ kapitału finansowego, a poza tym mogłoby przyhamować tempo umacniania złotego.
Oczywiście jest to przewidywanie optymistyczne, które wcale nie musi się sprawdzić, bo gospodarka światowa jest mocno rozregulowana. Ale po dość długim okresie, kiedy wydawało się, że Polska staje przed alternatywą: recesja albo inflacja, można wreszcie taką optymistyczną prognozę skonstruować i jej autora nikt nie uzna za osobę skrajnie niezrównoważoną.
Wydawać by się mogło, że skoro w tunelu zapaliło się światełko, wszyscy się ucieszą i spróbują ucieczki do przodu. Okazało się jednak, że są w rządzie politycy, którzy chcieliby owe światełko przygasić. Minister Marek Sawicki nie chce w Polsce tańszego zboża i zamierza ograniczyć jego import poprzez cła wwozowe. Zależy mu na ochronie dochodów rolników, a ściślej producentów zboża, bo hodowcy wieprzowiny czy drobiu z wyższych cen zboża wcale się nie ucieszą.