Znane powiedzenie: sell in may, and go away (sprzedaj w maju i zniknij z rynku), do tej pory nie zdominowało decyzji inwestycyjnych. Według analityków powiedzenie to częściej sprawdza się w trakcie bessy, więc jeśli w tym roku będzie inaczej, to jest szansa, że trend wzrostowy będzie jeszcze trwał.
W ciągu ostatnich pięciu sesji notowań inwestorzy wyciągnęli indeksy rynków wschodzących na poziomy najwyższe od siedmiu miesięcy, a po spadkach z początku roku na żadnej giełdzie nie ma już śladu. Bardzo dobrze zachowywały się giełdy w naszym regionie, które w większości zyskały po około 10 proc., niestety zwyżki na warszawskiej giełdzie były znacznie uboższe. Rynki wschodzące wspiera dobra passa największych giełd. Od początku obecnej fali wzrostowej, czyli od połowy marca, główne amerykańskie indeksy zyskały już około
25 proc. Zwyżkom sprzyjały zarówno poprawa sytuacji w bankach, jak i coraz bardziej pozytywne informacje z gospodarki. W minionym tygodniu dobrze odebrane zostały wyniki testów wytrzymałości największych amerykańskich banków. Okazało się, że większość z 19 badanych banków ma obecnie dość funduszy na przetrwanie recesji, chociaż niektóre będą potrzebowały dodatkowego kapitału na pokrycie ewentualnych strat. Władze USA będą się domagać zgromadzenia nowego kapitału od takich wielkich banków jak Citigroup Inc., Wells Fargo, Bank of America Corp. i Morgan Stanley. W sumie będą one potrzebowały łącznie co najmniej 65 mld dol., a może nawet prawie 100 mld dol. Ale oczekiwano, że będzie to kwota znacznie większa. Analitycy ostrzegają jednak, że mimo iż widać pierwsze sygnały stabilizacji, rynek giełdowy w długim terminie nie może poruszać się w zupełnym oderwaniu od gospodarki. Dlatego bez wyraźnej poprawy w kondycji firm hossy nie będzie, dodają analitycy.