Ten rok nie przyniesie ożywienia na rynku funduszy private equity – twierdzi wielu przedstawicieli branży. Nie spodziewają się wzrostu liczby ani nowych inwestycji, ani transakcji sprzedaży spółek portfelowych,
– Nowe inwestycje będą dla funduszy tak samo trudne jak w 2009 r. – przewiduje Jacek Siwicki, prezes Enterprise Investors.
Jak szacuje firma Deloitte, w minionym roku fundusze private equity zainwestowały w polskie przedsiębiorstwa 250 – 300 mln euro. Ale tylko jedna transakcja była duża – zakup przez EQT HTL-Strefy za ok. 210 mln euro. W 2008 r. fundusze wydały w Polsce ponad 600 mln euro.
Podstawowy problem to wciąż duże rozbieżności w oczekiwaniach cenowych funduszy oraz właścicieli spółek. – Wyceny na giełdach, szczególnie na warszawskiej, są dzisiaj znowu wysokie. W większości trudno uzasadnić je fundamentalnie. A to wyceny giełdowe są punktem odniesienia dla zarządów i właścicieli szukających inwestorów – zauważa Zbigniew Rekusz, partner w Mid Europa Partners. – W naszej opinii wciąż jest duże ryzyko, że w tym roku i być może w kolejnym gospodarka będzie miała pod górkę. Giełda zapewne też. Dlatego nie widzimy uzasadnienia optymistycznych wycen – mówi Jacek Siwicki.
– Niepewność co do sytuacji ekonomicznej znacznie utrudnia tworzenie biznesplanów wyglądających wiarygodnie zarówno dla ewentualnych partnerów inwestycyjnych, jak i banków, które mogłyby współfinansować inwestycje – dodaje Zbigniew Rekusz. A o kredyt wciąż bardzo trudno. – Teraz banki udzielają kredytów na poziomie co najwyżej 50 proc. wartości inwestycji – mówi Adam Pietruszkiewicz, wiceprezes polskiego biura funduszu Riverside.