Rząd USA chce, by BP utworzyło specjalny, wielomiliardowy fundusz zarządzany przez niezależną od BP i amerykańskiego rządu trzecią stronę. Według "Financial Times" jego utworzenie byłoby kompromisem między Białym Domem – który żąda gwarancji, że wszyscy poszkodowani otrzymają zadośćuczynienie – a BP, którego menedżerowie się obawiają, że Amerykanie będą się domagać niekończących się wypłat. Wczoraj szefowie brytyjskiego koncernu mieli zdecydować, czy na fundusz odszkodowawczy trafią pieniądze przeznaczone wcześniej na dywidendę. Gdy zamykaliśmy to wydanie "Rz", decyzja ta nie była jeszcze znana.

Jak podaje "Los Angeles Times", Biały Dom może też zmusić brytyjski koncern do założenia funduszu, wykorzystując przepisy przyjęte kilkanaście miesięcy po katastrofie tankowca "Exxon Valdez" w 1989 roku. Wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej już jest większy niż wówczas, a do wody wciąż dostają się setki tysięcy litrów tego surowca. Kwoty odszkodowań mogą więc sięgać astronomicznych poziomów. Jakich? Tego nie wiadomo, ale w liście do szefa BP Tony'ego Haywarda 54 senatorów wezwało firmę do utworzenia funduszu w wysokości 20 mld dolarów. Miałby on być przeznaczony na pokrycie kosztów akcji usuwania skutków wycieku oraz wypłatę odszkodowań.

Żądania w sprawie funduszu to tylko jeden z elementów strategii Białego Domu, która ma wywrzeć presję na brytyjski koncern oraz pokazać, że wbrew zarzutom opozycji prezydent poważnie podchodzi do problemu wycieku ropy. W opublikowanym przez portal Politico wywiadzie Barack Obama porównał wpływ obecnych wydarzeń w Zatoce Meksykańskiej do zamachów z 2001 roku. – Tak samo jak 11 września pokazał nasze słabości i doprowadził do zmian w naszej polityce zagranicznej, tak obecna katastrofa na wiele lat ukształtuje nasz sposób myślenia o środowisku naturalnym i źródłach energii – powiedział prezydent USA. Wczoraj Obama udał się z czwartą już wizytą w rejony, które najbardziej ucierpiały z powodu wycieku ropy. A dziś w związku z największą katastrofą ekologiczną w dziejach USA ma wygłosić orędzie do narodu. Jutro zaś prezydent spotka się z kierownictwem BP.

Od 20 kwietnia, gdy doszło do eksplozji na platformie wiertniczej Deepwater Horizon, BP na walkę z wyciekiem i zaspokojenie roszczeń wydało już ok. 1,6 mld dolarów. Według Brytyjczyków koszty te nie powinny przekroczyć 3 – 6 mld dolarów. Te prognozy mogą być zbyt optymistyczne, jeśli spełnią się przewidywania niektórych ekspertów, którzy uważają, że walka z wyciekiem może potrwać nawet do grudnia. Na razie BP ogłosiło plany działań, które pod koniec czerwca mają pozwolić firmie zebrać 40 – 50 tys. baryłek ropy dziennie. Obecnie udaje się wychwycić ok. 15 tys. baryłek dziennie.

[i]Jacek Przybylski z Waszyngtonu[/i]