Zabytkowa wojna w Warszawie

Inwestor, który zamierzał w sercu stolicy Polski wybudować strzelisty biurowiec, oskarża władze o zastosowanie techniki „przynęta z zamianą”

Publikacja: 04.11.2012 23:51

Wiodący przykład architektury modernistycznej lat 60. – warszawska Emilia – stoi w centrum stolicy n

Wiodący przykład architektury modernistycznej lat 60. – warszawska Emilia – stoi w centrum stolicy naprzeciw Pałacu Kultury i Nauki – „daru” przywódcy Związku Radzieckiego Józefa Wisarionowicza Stalina dla Polaków

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Red

Urzędnicy nadali kupionemu przez niego podupadłemu budynkowi status zabytku, udaremniając tym samym jego plany.

Spółka Griffin Investments z siedzibą w Luksemburgu nabyła we wrześniu od polskiego rządu ten zniszczony obiekt i kilka innych nieruchomości. Miała zamiar wyburzyć dwukondygnacyjny, socjalistyczny pawilon i zbudować w jego miejscu nowy, oszklony wieżowiec zdobiący niebo warszawskiego śródmieścia.

Moda na modernizm

Ale włodarze miasta mieli inne plany. Kilka godzin po tym, jak spółka Griffin kupiła obiekt – będący wcześniej siedzibą salonu meblowego Emilia – urzędnicy wciągnęli pawilon do ewidencji zabytków, przez co wyburzenie go jest niezgodne z prawem.

Griffin – należący do brytyjskiej spółki inwestycyjnej Chelsfield Partners LP i spółki komandytowej innych międzynarodowych inwestorów – twierdzi, że został niemile zaskoczony tym posunięciem i stara się teraz skłonić miasto do wycofania obiektu z listy zabytków.

– To skandal – mówi Przemysław Krych, dyrektor warszawskiego oddziału Griffin.

Władze miasta twierdzą, że chronią tylko ważną – według ich słów – część spuścizny architektury modernistycznej miasta. – Szanujący się biznes nie walczy z kulturą, wspiera kulturę – powiedziała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Ministerstwo Skarbu, które sprywatyzowało pawilon, twierdzi, że nie wiedziało o planach wciągnięcia budynku do ewidencji zabytków, dopóki nie zostało to ogłoszone publicznie. Doszło do tego po zamknięciu transakcji.

Posunięcie Warszawy mogło zaniepokoić inwestorów akurat teraz, kiedy polski Skarb Państwa stara się sprywatyzować jak najwięcej państwowych nieruchomości i wesprzeć rządową kasę. Ma to służyć zmniejszeniu deficytu budżetowego Polski, którą dotknął kryzys długu publicznego szalejący w strefie euro.

Polska transformacja od komunizmu do gospodarki wolnorynkowej w ostatnich dwóch dekadach przyciągnęła tłumy deweloperów budujących obiekty mieszkalne i handlowe. W 2011 r. transakcje na rynku nieruchomości osiągnęły wartość 2,5 mld euro, jak podało badanie przeprowadzone przez Ernst & Young i firmę prawniczą Linklaters.

Ten przypływ środków pomógł w transformacji kraju. Największa zmiana zaszła w Warszawie, której olbrzymie połacie podczas II wojny światowej zostały zrównane z ziemią, a następnie odbudowane – często w sposób tandetny – w epoce komunizmu.

Architektura socjalistyczna – która wielu Polakom kojarzy się z podporządkowaniem kraju Moskwie – nie miała dotąd wielu zwolenników. Sytuacja zmieniła się dopiero niedawno, kiedy nowe pokolenie architektów i krytyków zaczęło na nowo dostrzegać wartość obiektów wzniesionych w latach 1945–1989.

Emilia to jedna z tych budowli, które zwróciły ich uwagę. – To wiodący przykład architektury modernistycznej lat 60. – powiedział Karol Guttmejer, naczelnik w biurze stołecznego konserwatora zabytków. Stowarzyszenie Architektów Polskich wydało w tej sprawie w 2003 r. inną opinię i nie umieściło Emilii na liście wartych zachowania budynków socjalistycznych. Griffin twierdzi, że budynek nie spełnia wymagań prawnych, by móc znaleźć się na liście zabytków. Spółka domaga się, by miasto usunęło go z ewidencji.

– Właściciele nie są nawet informowani, ich prawa własności mogą być ograniczone – co jest niezgodne z konstytucją. Nie przewiduje się procedury apelacyjnej – powiedział Krych.

Podczas negocjacji w sprawie nabycia Emilii i innych budynków za 36 mln dolarów Griffin – jak twierdzi – dowiadywał się i uzyskał potwierdzenie od wojewódzkiego konserwatora, że Emilia nie jest obiektem zainteresowania konserwatorów.

Ale krótko potem władze miasta zaczęły pracować nad wciągnięciem Emilii do ewidencji zabytków. Finał ich starań nastąpił we wrześniu, niedługo po nabyciu nieruchomości przez spółkę Griffin.

Muzeum nie przeszkadza

Spółka Griffin zamierzała pozbyć się Emilii i zbudować biurowiec za 130 mln euro na zajmowanej przez nią działce między wieżowcem hotelu Intercontinental i wysokim na ponad 160 metrów Warszawskim Centrum Finansowym.

Emilia stoi naprzeciw 237-metrowego Pałacu Kultury – daru od sowieckiego dyktatora Józefa Stalina – i obok głównego dworca kolejowego, wzniesionego w 1975 r. w samym centrum Warszawy.

Griffin twierdzi, że wynajęcie pawilonu na cztery lata Muzeum Sztuki Współczesnej – instytucji wspieranej przez władze miasta – nie byłoby przeszkodą w zawarciu umowy. Teraz miasto chce, by muzeum mogło korzystać z budynku przez siedem lat, dopóki nie powstanie jego docelowa siedziba.

Przemysław Krych podejrzewa, że opóźnienia w budowie nowej siedziby muzeum spowodowały wciągnięcie pawilonu do ewidencji zabytków. Miasto stara się „zmusić inwestora do przedłużenia okresu najmu ze względu na niemożność oddania w terminie nowej siedziby muzeum" – powiedział Krych.

Spółka Griffin zerwała umowę najmu z muzeum, kiedy dowiedziała się o działaniach konserwatora. Muzeum odmówiło zwolnienia budynku, a władze Warszawy poinformowały, że nie zamierzają unieważnić decyzji konserwatora.

Prezydent Warszawy powiedziała, że zarówno ona, jak i dyrektor muzeum Joanna Mytkowska nie zamierzają się wycofać. – Myślę, że dwie silne kobiety dadzą sobie z tym radę – powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz.

tłum. tk

Opinia dla „Rz"

Jacek Bielecki wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich

Trudno w tej chwili wskazać osobę odpowiedzialną za zaistniałą sytuację. Ale sprawa niewątpliwie obciąża konto włodarzy miasta. Można odnieść wrażenie, że władza zachowała się sprzecznie z zasadami prowadzenia biznesu. Pewne standardy biznesowe zostały naruszone, co wizerunkowo nie prezentuje się dobrze. Transakcja wygląda tak, jakby inwestor kupił od miasta kota w worku, choć spodziewał się zupełnie czegoś innego. Miastu powinno zależeć na dobrych relacjach z biznesem, bo z tego płyną konkretne pieniądze. Tymczasem przypadek Emilii pokazuje, że jest zupełnie odwrotnie. Tak to przynajmniej wygląda dla kogoś, kto stoi z boku. W oczach inwestorów władza właśnie straciła wiarygodność, choć nigdy nie miała jej w nadmiarze. Przypadek Emilii pokazuje, że w przyszłości trudniej będzie o sfinalizowanie podobnych transakcji. Wszyscy zainteresowani będą mieć świadomość, jakie to może mieć konsekwencje. Podobne transakcje będą dla potencjalnych inwestorów obarczone dodatkowym ryzykiem. Państwo jako właściciel na pewno na tym nie skorzysta.

—jim

Urzędnicy nadali kupionemu przez niego podupadłemu budynkowi status zabytku, udaremniając tym samym jego plany.

Spółka Griffin Investments z siedzibą w Luksemburgu nabyła we wrześniu od polskiego rządu ten zniszczony obiekt i kilka innych nieruchomości. Miała zamiar wyburzyć dwukondygnacyjny, socjalistyczny pawilon i zbudować w jego miejscu nowy, oszklony wieżowiec zdobiący niebo warszawskiego śródmieścia.

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy