[b]Rz: Ma pan bogatą podręczną bibliotekę kolekcjonera.[/b]
Zbigniew Zarywski: Nie ma kolekcjonerstwa grafiki bez katalogów dorobku danego artysty! Przeglądam katalogi, wybieram najlepsze prace, a potem szukam ich po świecie. Moje zakupy są metodycznie przygotowane, zaplanowane. Nie są spontaniczne, na zasadzie odruchu, że coś ładnego akurat pojawiło się w sprzedaży. Kupuję najlepsze, wyraźne, soczyste odbitki. Taka analiza powinna być podstawą zakupów inwestycyjnych, bo na inwestycje nadają się najlepsze i najrzadsze dzieła. Jednak nigdy nie kupuję na sprzedaż ani dla zysku.
Mam dziesiątki monografii, gdzie karteczkami pozaznaczałem pozycje, których szukam. Jak dostaję katalog antykwaryczny ze świata, to oceniam ofertę pod kątem, czy są tam grafiki, których szukam. Oczywiście czasami kupuję rzeczy wartościowe i rzadkie, które właśnie się pojawiły w ofercie antykwariatów. Proszę spojrzeć, to świetny katalog Macieja Bobra „Mistrzowie grafiki europejskiej od XV do XVIII wieku” wydany w 2000 roku. W środku jest wiele karteczek...
[b]Jest pan przedsiębiorcą, kiedy pan to wszystko czyta?[/b]
Codziennie dwie – trzy godziny czytam przed snem. To nauka i znakomity relaks. Moja podręczna biblioteka kolekcjonera liczy ponad tysiąc książek. Mam też kilkadziesiąt wielojęzycznych katalogów zabytkowych artystycznych opraw książkowych wykonanych przez największych europejskich introligatorów. Jeśli mi się coś podoba, to szukam podobnej oprawy.