Przyszedł do zarządu Telekomunikacji Polskiej prawie rok temu, obejmując schedę po długoletnim prezesie Marku Józefiaku. Kierowana przez niego spółka znajduje się w trudnej sytuacji. Dla TP nie jest łaskawy rynek, a jeszcze mniej Urząd Komunikacji Elektronicznej. To nie jest wina Wituckiego, ale akcjonariusze zachodzą w głowę, czy uda mu się coś zaradzić.
Maciej Witucki, absolwent robotyki na Politechnice Poznańskiej, zamiast projektować androidy wyjechał do Francji na podyplomowe studia inżynierskie. Od układów scalonych do biznesu było jednak blisko... W 1997 r. dostał pracę we francuskim Cetelem Banku. Akurat wtedy Cetelem szykował się do wejścia na polski rynek i zaproponował Wituckiemu objęcie stanowiska zastępcy szefa polskiego oddziału. To był pierwszy francuski koncern, w jakim pracował Maciej Witucki. Według osób, które go znają, ma słabość do Francji i francuskiej kultury, oczywiście biegle mówi w tym języku. Być może dlatego pracuje od wielu lat w polskich firmach, ale kontrolowanych przez Francuzów.
Cetelem polskiego rynku kredytów nie zawojował. Trudno się było mierzyć z największym pośrednikiem, jakim był Lukas. Cetelem z Lukasem nie wygrał, a stracił na rzecz konkurenta młodego wiceszefa. W 2001 r. Maciej Witucki przeszedł do kontrolowanej przez francuski Credit Agricole konkurencji. Rok po odejściu z Cetelem został członkiem zarządu Lukasa, a dwa lata później wiceprezesem Lukas Banku. Ten w ciągu sześciu lat urósł do jednego z największych banków detalicznych w Polsce. Ten sukces liczy się również na konto Wituckiego, choć jako prezes zarządu kierował nim tylko rok. Potem okazało się, że France Telecom szuka nowego szefa dla Telekomunikacji Polskiej. „Umie sprzedawać, zna francuski. Idealny kandydat” – musieli myśleć Francuzi. Nie zawiedli się, albowiem według osób bliskich TP Maciej Witucki zawsze deklaruje lojalność wobec swoich akcjonariuszy i stara się dbać o ich interesy. Gdyby mierzyć jego osiągnięcia giełdowym kursem TP, to nie byłoby tak źle, bo kurs od roku się nie zmienia. W przypadku TP to niezły wynik. Operator boryka się z odpływem abonentów stacjonarnych telefonów i spadkiem przychodów z tego sektora. Jest w stanie permanentnej wojny z UKE, którego decyzje kosztują go setki milionów złotych. Maciej Witucki sam został ukarany przez UKE kwotą kilkuset tysięcy złotych.
Elokwentny Maciej Witucki podczas publicznych wystąpień nie szczędzi subtelnych złośliwości pod adresem UKE i jej szefowej Anny Streżyńskiej. Być może z bezsilności, bo na razie nie ma środków przeciw ofensywie UKE, chociaż dwoi się i troi w wojnie medialnej i prawnej. Dobrze wie, że nie wszystkie kłopoty TP spowodowane są przez UKE. Latem zakończył opracowywanie nowej strategii operatora, ale na jej wyniki przyjdzie jeszcze poczekać. Do tego czasu francuscy akcjonariusze TP mogą się zastanawiać, czy dobrze zainwestowali swoje pieniądze.