Aż 52 proc. respondentów Ipsos uznało, że sprawy kraju idą w dobrym kierunku, chociaż jeszcze miesiąc wcześniej myślał tak zaledwie co trzeci z nas.
Wczorajsze dane Głównego Urzędu Statystycznego po części tłumaczą, skąd się biorą te nastroje. Wskaźniki bezrobocia potwierdzają to, co pracodawcy sygnalizują od wielu miesięcy – problem braku pracy przestaje istnieć (choć nie dotyczy to wszystkich pracowników i wszystkich rejonów kraju). Jest praca, i to coraz lepiej płatna, więc ludzie kupują, podnosząc wskaźnik sprzedaży detalicznej do wysokości, której się nie spodziewali nawet najwięksi optymiści wśród ekonomistów.
Poprawę GUS-owskich wskaźników obserwujemy jednak od dawna. Co więc spowodowało ten żarliwy optymizm, którego nie gaszą zapowiedzi spowolnienia wzrostu gospodarczego i podwyżek stóp NBP? Zmiana władzy – to chyba jedyna odpowiedź. Optymizm zagościł w narodzie.
Wiarę i zapał trudno zaksięgować, ale to niezwykły kapitał, który trzeba wykorzystać. Dopóki ludzie mają przekonanie, że sprawy idą w słusznym kierunku, są w stanie znieść nawet trudne i niepopularne decyzje, na które ten rząd będzie musiał się zdecydować, jeśli chce tylko czekać na gospodarczy cud.