Rynek pracy należy dziś do pracowników. Od zeszłego roku pogłębia się różnica pomiędzy liczbą dostępnych na rynku pracowników a oferowaną im przez firmy pracą – pracy jest znacznie więcej niż ludzi.
Według prognoz za pięć lat w Stanach Zjednoczonych będzie brakowało już 6 mln dobrze wykształconych pracowników, trzy lata później w Niemczech niedobory wyniosą 7 mln osób. Problemy nie ominą także Polski. W połowie naszego stulecia na jedną osobę w wieku produkcyjnym (15 – 64 lata) będzie przypadać prawie dwóch emerytów, a na rynku zabraknie ponad 4 mln rąk do pracy.
Ekonomiści wskazują, że główną przyczyną tego stanu jest szybko postępujący proces starzenia się zachodnich społeczeństw połączony z niskim przyrostem naturalnym.
Częściowym rozwiązaniem tej sytuacji mogłaby być migracja pracowników z biedniejszych regionów świata. – W Stanach Zjednoczonych czy Unii Europejskiej potrzebni są głównie wysoko wykwalifikowani pracownicy. W interesie tych państw leży więc szersze otwarcie granic przed takimi osobami. Dla niewykształconych pracowników te bariery tak szybko nie znikną – mówił na tegorocznym Konwencie HR w Warszawie Witold Orłowski, dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej.
Ale zmiany demograficzne to niejedyny kłopot. Problem tkwi także w mało elastycznym systemie pracy, który powoduje, że z rynku odchodzi wiele, również młodych, osób. Dlatego tak ważne jest dostosowanie się przedsiębiorstw do zmieniających się oczekiwań i motywacji pracowników. – Pracodawcy muszą być bardziej elastyczni. Obecnie nie istnieje już jeden standardowy profil pracownika, w związku z tym firmy powinny umożliwić swoim ludziom znalezienie równowagi między życiem zawodowym i rodzinnym. Pracownicy mają prawo swobodnie decydować o szybkości oraz kierunku awansu zawodowego – tłumaczył podczas Międzynarodowego Konwentu HR Brett Walsh, konsultant firmy Deloitte. Taki model kariery daje pracownikowi znacznie więcej możliwości niż typowa korporacyjna „drabina awansu”. – Może on ułatwić i zachęcić do powrotu do pracy m.in. kobiety wychowujące małe dzieci – dodał Brett Walsh.