Jak będzie wyglądał rynek sztuki? W sytuacji gdy pieniędzmi rządzi panika, jest to pytanie raczej do psychologa lub wróżbity. Panikę podgrzewają niektórzy dziennikarze, a inwestowanie w sztukę wymaga spokojnych decyzji i rzetelnej wiedzy o rynku. Nie warto się kierować tylko emocjami i radami antykwariuszy. Należy oszacować koszty zakupu, przechowania dzieła, jego konserwacji lub ubezpieczenia i koszty odsprzedaży w nieprzewidywalnej dziś przyszłości.
Dlaczego można dobrze zarobić na inwestycji w sztukę lub antyki? Z dwóch zasadniczych powodów. Mówi się, że sztuka to inwestycja długoterminowa. W perspektywie np. 20 – 25 lat w sprzyjających okolicznościach społeczeństwo na pewno się wzbogaci. Kiedy rośnie zamożność społeczeństwa, bogaci obywatele są w stanie więcej zapłacić za luksusowe przedmioty. Po drodze dodatkowo może nastąpić cud, dzięki któremu dzieła danego artysty podrożeją istotnie więcej niż innych. I to jest drugi powód wzrostu cen.
[srodtytul]Zysk bez gwarancji[/srodtytul]
Piszę o „cudzie”, ponieważ dotychczas żaden uczciwy marszand nie był w stanie zaplanować, a tym bardziej zagwarantować, że akurat sprzedawane przez niego obrazy za ćwierć wieku osiągną ekstrawysokie ceny. Od lat kolekcjonerzy i marszandzi informują czytelników „Moich Pieniędzy”, że inwestowanie w sztukę to rodzaj przyjemnego hazardu, w którym ważne jest bogactwo przeżyć, i być może przeżycia są ważniejsze niż same pieniądze. Na przykład istotne jest poczucie, że jesteśmy odkrywcami dzieł niedoszacowanych lub artystów niesłusznie niedocenionych. Ważne jest przeżywanie emocji związanych z kibicowaniem „naszemu” artyście na wystawach. Istotny jest zachwyt samą sztuką.
Od 1979 roku jako dziennikarz dokumentuję prywatne kolekcje. Znałem Bronisława Krystalla (1887 – 1983), przedwojennego fundatora Muzeum Narodowego w Warszawie w jego nowym gmachu. Darzył mnie przyjaźnią Jerzy Dunin-Borkowski (1908 –1992) z Krośniewic. Poznałem setki kolekcjonerów lub inwestorów. Oni przede wszystkim kochali przedmioty, które zbierali. Zarabiali na nich wyłącznie przy okazji! Gdy kupujesz obraz, pamiętaj, że musisz z nim wytrzymać na co dzień jak z bliskim człowiekiem.