Kupując tanie monety, nikt oczywiście nie zbije szybko kapitału. Nawet niektóre starożytne rzymskie monety z brązu można dziś kupić za dwa dolary.
Monety o wartości inwestycyjnej są dość drogie. W 1934 r. rzadka moneta z 1856 r. „Flying Eagle” w dziewiczym stanie kosztowała 12,5 dolara. Dziś trzeba za nią zapłacić co najmniej 5 tys. dolarów. Bardziej popularne monety centowe z tego samego roku kosztowały wówczas od 25 centów do dolara. Dziś ich ceny oscylują między 50 a 250 dolarów. Niektóre centy z 1969 r. inwestorzy kupowali na jednej aukcji po 16,5 tys. dolarów, by na innej sprzedać za ponad 30 tys. dolarów.
Dla początkującego kolekcjonera pierwszym krokiem jest zakup przewodnika „A Guide Book of United States Coins” Kennetha Bressetta. Znajdują się tam dość dokładne i wiarygodne ceny wszystkich amerykańskich monet, od czasów kolonialnych do dzisiaj. Warto zwrócić uwagę na to, że jeśli w serii monet większość wyceniona jest na ok. dziesięć dolarów, to dwie, trzy kosztują od 200 do 500 dolarów.
Umiarkowanie wyceniane monety także mogą przynosić pokaźny dochód. Przed niewielu laty „czerwone” centy z głową Indianina sprzedawano po dwa dolary. Dziś ich ceny wahają się od 200 do 500 dolarów. Najlepszy interes robi się jednak na rzadkich monetach z okresu wielkiego kryzysu lat 20. Ceny niektórych z nich rosną o 30 – 50 proc. rocznie.
Najlepszym miejscem do kupna i sprzedaży są aukcje. Kupowanie monet bezpośrednio w państwowej mennicy (US Mint) nie zawsze się opłaca. Na przykład pamiątkowa półdolarówka z 1982 r. z głową George’a Washingtona kosztowała w mennicy 8 dolarów, a obecnie można za nią dostać 3 dolary. Niektóre produkty US Mint mają hologramy albo malowane są farbami. Poważni kolekcjonerzy uznają takie monety za zniszczone. W najlepszym razie można dostać za nie wartość nominalną.