Inwestycje w nowe bloki to wyzwanie

Pomimo wielu barier i ryzyka – związanych m.in. z unijną polityką klimatyczną, polska energetyka ma szanse wykonać niezbędne inwestycje na czas

Publikacja: 05.07.2010 05:31

Inwestycyjne plany w sektorze elektroenergetycznym oraz wyzwania związane z nimi były głównym temate

Inwestycyjne plany w sektorze elektroenergetycznym oraz wyzwania związane z nimi były głównym tematem debaty zorganizowanej wspólnie przez redakcję „Rzeczpospolitej” i Instytut Studiów Wschodnich

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

O planowanych inwestycjach w sektorze elektroenergetycznym, wyzwaniach związanych z nimi i finansowaniu dyskutowali uczestnicy debaty zorganizowanej wspólnie przez redakcję „Rz” i Instytut Studiów Wschodnich.

Wszyscy przyznali, że inwestycje są koniecznością ze względu na przestarzałe bloki w polskich elektrowniach i z powodu presji Komisji Europejskiej na ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Dyskusyjna jest jednak skala potrzebnych i możliwych do wykonania projektów. Wiceminister Joanna Strzelec-Łobodzińska mówiła w czasie debaty, że resort zebrał od firm sektora informacje o ich planach. – Chodziło nam o inwestycje nie tylko takie, które już są realizowane, fizycznie rozpoczęte przed końcem 2008 r., ale też przygotowywane do 2030 roku – powiedziała. – I dostaliśmy informację o 60 projektach o łącznej mocy ponad 32 tys. MW, która napawa chyba jednak obawą, a nie optymizmem.

Zdaniem wiceminister gospodarki trudno jednoznacznie powiedzieć, które z projektów uda się zrealizować.

– Relatywnie szybko, czyli w roku 2015 – 2016, muszą się pojawić nowe moce – mówił Tomasz Zadroga, prezes Polskiej Grupy Energetycznej. – Wtedy nastąpi pierwszy etap zamykania starych bloków. W naszej grupie – najpierw w Turowie, a potem w Dolnej Odrze.

Prezes Zadroga tłumaczył, że decyzje o zamknięciu bloków wynikają m.in. z ekonomiki biznesu. – Żaden rozsądny menedżer nie podejmie decyzji o wytwarzaniu energii po roku 2020 ze starych, niezmodernizowanych bloków, bo to po prostu nie będzie opłacalne – dodał.

Jednocześnie uczestnicy debaty przyznali, że w ciągu dziesięciu lat może powstać tylko połowa ze zgłoszonych w Ministerstwie Gospodarki projektów. Joanna Strzelec-Łobodzińska mówiła o możliwości budowy bloków konwencjonalnych i gazowych o łącznej mocy 14 – 16 tys. megawatów, i to w ciągu siedmiu lat. Zatem do 2015 r. szanse na dodatkowe nowe elektrownie – oprócz oddanego niedawno bloku Łagisza (należącego do Tauronu) oraz w Bełchatowie (Polskiej Grupy Energetycznej) – są ograniczone.

Profesor Politechniki Warszawskiej Krzysztof Żmijewski zapowiedział wręcz, że nie da się uruchomić żadnej elektrowni ani w 2014, ani 2015 r. – I to nie wynika z braku dobrej woli, niechęci, nieumiejętności, po prostu proces inwestycyjny w energetyce trwa dłużej – dodał.

GDF Suez Polska – jak przyznał w czasie debaty jego wiceprezes Bogdan Pilch – szacuje, że może powstać ok. 12 tys. megawatów nowych mocy w polskich elektrowniach do 2020 r.

[srodtytul]Resort pracuje [/srodtytul]

Joanna Strzelec-Łobodzińska uważa, że rolą Ministerstwa Gospodarki jest stworzenie takich legislacyjnych rozwiązań, które pozwolą ominąć albo zlikwidować bariery inwestycji w sektorze.

Zapowiedziała przygotowanie kilku ważnych aktów prawnych. Wymieniła ustawę o efektywności energetycznej, rozporządzenie o zmianie sposobu określania cen ciepła w kogeneracji. Szczególne znaczenie dla inwestycji będzie mieć program rozwoju sieci energetycznych. – Chcemy też uruchomić rynek zdolności wytwórczych i tym samym pomóc producentom energii – mówiła w czasie debaty wiceminister Strzelec-Łobodzińska. – Chodzi o system, w ramach którego PSE Operator jako operator sieci przesyłowej będzie kontraktował pewną ilość energii u wytwórców w dłuższej perspektywie, a to zapotrzebowanie będzie zbieżne z planami inwestycyjnymi.

W przygotowaniu jest też projekt ustawy o ochronie najbiedniejszych odbiorców energii. – Mamy nadzieję, że dzięki niej usunięta zostanie już ostatnia formalna przeszkoda w uwolnieniu cen elektryczności – dodała wiceminister.

[srodtytul]Bariery [/srodtytul]

Każda z czterech będących pod kontrolą państwa grup ogłosiła ambitny program inwestycyjny. Gdańska Energa i poznańska Enea zapowiadają wydatki rzędu ponad 20 mld zł. PGE prognozuje plany na ponad 30 mld zł, a Tauron – nawet ponad 40 mld zł. Do budowy nowych bloków przygotowują się też zagraniczne koncerny, ale znacznie ostrożniej je oceniają.

– Nie można podejmować dzisiaj racjonalnie uzasadnionych decyzji inwestycyjnych, skoro nie znamy mechanizmu podziału darmowych pozwoleń na emisję dwutlenku węgla – mówił wiceprezes Pilch. – Elektrowni nie budujemy, by działała od 2016 do 2020 r., ale 30 lat, zatem problemem jest nie tylko przyznanie darmowych uprawnień do emisji, ale i niepewność co do ceny ich zakupu po 2020 r. oraz przewidywanych cen energii elektrycznej. Musimy się zmierzyć z tymi prognozami oraz kosztami, i to one głównie będą decydowały o rentowności inwestycji w długim horyzoncie czasowym i podjęciu decyzji inwestycyjnych w optymalnym czasie.

Prezes Deutsche Bank Polska Krzysztof Kalicki przyznał, że brak jasności co do pozwoleń na emisję jest szczególnie kłopotliwy dla instytucji chcących finansować energetykę. – To ryzyko i wyzwanie, które hamuje teraz nasze decyzje – mówił Krzysztof Kalicki. – Tym bardziej że większość inwestycji powinna być finansowana jako zamknięte projekty na bazie generowanej energii.

Profesor Żmijewski wskazał też na inne ryzyko towarzyszące budowie nowych bloków. – Nawet jeśli zbudujemy elektrownię, to powstaje pytanie, jak wyprowadzimy z niej moc i jakimi liniami – mówił. – Problem ten dotyczy nie tylko elektrowni konwencjonalnych, ale też odnawialnych źródeł produkcji energii i elektrowni jądrowej. Jeżeli blok ma mieć moc 3000 MW, to musi powstać dodatkowo 2500 km linii przesyłowych.

[srodtytul]Koszty[/srodtytul]

Profesor Żmijewski przypomniał, że koszty budowy bloków tylko o mocy 10 tys. MW wynoszą 15 mld euro, i to bez kosztu kapitału (zakładając 1,5 mln euro za jeden megawat). – To wydatki porównywalne z wartością czterech największych grup energetycznych, które stanowią o sile sektora w Polsce – mówił profesor. – Nie ma takiej możliwości, żeby jakiekolwiek konsorcjum banków udzieliło kredytu równego wartości firmy.

Prezes Deutsche Bank Polska przyznał, że z punktu widzenia banków sektor publiczny i energetyka cieszą się największym zaufaniem. – Patrząc na przyrost zobowiązań, trzeba też pamiętać, że jeżeli firma inwestuje własne środki, to rośnie i coraz większa staje się jej zdolność do absorpcji kredytu – wyjaśniał Krzysztof Kalicki.

Zdaniem prezesa Kalickiego sfinansowanie projektów za 100 mld zł w polskiej energetyce – choć dość optymistyczne – jest możliwe w horyzoncie ok. dziesięciu lat. Prezes Zadroga uważa, że skoro nawet przy obecnej pewnej słabości polskiego sektora energetycznego jest on rentowny, oznacza to, że przy właściwym zarządzaniu rentowność wzrośnie. – I to jest sygnał dla instytucji finansowych, że warto inwestować w nowe moce – dodał szef PGE.

Bogdan Pilch przypomniał, że dla zagranicznych koncernów, takich jak GDF Suez, który działa w wielu krajach, Polska jest jednym z potencjalnych miejsc inwestycji. – Porównujemy projekty i walczymy o środki, które nawet w dużym koncernie są jednak ograniczone – mówił. – Wybierane są projekty najlepsze, o najmniejszym ryzyku.

Z kolei prezes Kalicki wskazał na problemy, jakie napotykają banki – w tym na brak przygotowanych projektów. – Mówimy o 15 tys. MW mocy, ale powstaje pytanie, co mamy finansować, skoro nie ma żadnego projektu na stole? – stwierdził szef DB Polska.

Zdaniem prezesa Zadrogi żaden inwestor nie zaproponuje instytucji finansowej projektu, który nie jest ekonomicznie uzasadniony. – Jestem przekonany, że część planowanych inwestycji spełnia to kryterium i one wystarczą, żeby bilansować zapotrzebowanie w kraju na energię elektryczną w kolejnych latach – dodał.

[ramka][b]Oficjalna strona Forum w Krynicy [link=http://www.forum-ekonomiczne.pl]www.forum-ekonomiczne.pl[/link][/b][/ramka]

O planowanych inwestycjach w sektorze elektroenergetycznym, wyzwaniach związanych z nimi i finansowaniu dyskutowali uczestnicy debaty zorganizowanej wspólnie przez redakcję „Rz” i Instytut Studiów Wschodnich.

Wszyscy przyznali, że inwestycje są koniecznością ze względu na przestarzałe bloki w polskich elektrowniach i z powodu presji Komisji Europejskiej na ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Dyskusyjna jest jednak skala potrzebnych i możliwych do wykonania projektów. Wiceminister Joanna Strzelec-Łobodzińska mówiła w czasie debaty, że resort zebrał od firm sektora informacje o ich planach. – Chodziło nam o inwestycje nie tylko takie, które już są realizowane, fizycznie rozpoczęte przed końcem 2008 r., ale też przygotowywane do 2030 roku – powiedziała. – I dostaliśmy informację o 60 projektach o łącznej mocy ponad 32 tys. MW, która napawa chyba jednak obawą, a nie optymizmem.

Pozostało 88% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy