Przez większość wczorajszej sesji WIG20 uporczywie balansował na wysokości poniedziałkowego zamknięcia, co pewien czas osuwając się ku poziomowi 2700 pkt (już w poprzednich dniach poziom ten wyraźnie przyciągał notowania). Ostatecznie spadek o 0,5 proc. wystarczył, by indeks znalazł się najniżej od początku miesiąca.

Rodzimemu rynkowi akcji, który już w poprzednich dniach nie miał ochoty na zwyżkę, mimo rekordów hossy na giełdach zachodnich, wczoraj dodatkowo nie sprzyjały dane gospodarcze. Rozczarowaniem okazały się dane o styczniowej sprzedaży detalicznej w USA. Urosła o 0,3 proc. (m/m), podczas gdy ekonomiści spodziewali się średnio niemal dwukrotnie większej poprawy. Wzrost okazał się na dodatek najsłabszy od czerwca ub.r. Analitycy pocieszali, że jest to wynik głównie wpływu ostrej zimy.

Akcjom na GPW z pewnością nie pomogły też dane o inflacji w naszym kraju, która jest najwyższa od kwietnia 2009 r. (3,8 proc. rok do roku). To może zaś skłonić Radę Polityki Pieniężnej do kolejnej podwyżki stóp procentowych już na najbliższym posiedzeniu, na początku marca. Wyższe koszty pieniądza to oczywiście nie byłaby dobra wiadomość dla inwestorów giełdowych. Oczekiwania na podwyżkę stóp pomogły za to w umocnieniu złotego.

Pytanie, czy aktywność graczy zwiększy się dziś, kiedy poznamy kolejną serię danych z USA, m.in. o inflacji. Analitycy będą się zastanawiali, na ile najnowsze informacje zza oceanu wpłyną na dotychczasową rekordową łagodną politykę Fed.

Wielkich emocji nie przynosi póki co sezon publikacji wyników kwartalnych polskich spółek. Jeszcze rano zapowiadało się na to, że bohaterem sesji będzie Lotos, który znacznie zwiększył zysk operacyjny w IV kw. (zysk netto zmalał natomiast znacznie mniej, niż spodziewali się analitycy). Po udanym początku notowań później było już tylko coraz gorzej i kurs zakończył sesję na minusie.