Poprzedni tydzień na światowych giełdach upłynął pod znakiem dużej nerwowości. Pierwsze trzy sesje zdominowane były przez sprzedających. Do zamykania pozycji w akcjach oraz walutach krajów rozwijających się zachęcały nie najlepsze rokowania w sprawie rozwiązania problemów finansowych Grecji. Spory pomiędzy politykami unijnymi dotyczące pakietu pomocowego skutkowały wzrostem popytu na bezpieczne aktywa, przede wszystkim franka szwajcarskiego, który w pierwszej połowie tygodnia bił rekordy kursu do euro i większości walut środkowoeuropejskich, w tym złotego.
Do spadków na parkietach poza naszym kontynentem przykładały się tarcia pomiędzy dwiema najważniejszymi partiami w Stanach Zjednoczonych dotyczące programu oszczędnościowego. W połączeniu z groźbą obcięcia ratingów dla amerykańskiej gospodarki skutkowało to przecenami indeksów na giełdzie nowojorskiej.
Rynki azjatyckie miały własne powody do spadków. Okazało się, że indeks koniunktury (PMI) dla chińskiego przemysłu spadł w lipcu do ledwie 48,9 pkt, czyli poziomu najniższego od 28 miesięcy. Odczyt poniżej 50 pkt sygnalizuje pogorszenie sytuacji przedsiębiorstw.
Od czwartku nad parkietami znowu zaświeciło słońce. Od rana giełdy europejskie mocno zyskiwały na wartości na fali spekulacji, że Francja i Niemcy dogadały się w sprawie Grecji. Mimo że informacje te potwierdziły się dopiero wieczorem, przez całą czwartkową sesję indeksy maszerowały w górę. Pozytywne trendy były kontynuowane w piątek, dzięki czemu bilans tygodnia na giełdach w Warszawie, Budapeszcie czy Moskwie nie wypadł najgorzej.
Znacznie słabiej prezentowały się parkiety azjatyckie, które tydzień skończyły na zdecydowanych minusach. Cały czas stawkę zamykała giełda turecka. Od kilku miesięcy inwestorzy wycofują kapitały z tego regionu, który w poprzednim roku dał im sporo zarobić. Teraz, mimo że lokalna gospodarka ma się dobrze, nadszedł czas na realizację zysków.