Gant kilka tygodni temu odwołał NWZA. – Jakiekolwiek spotkania towarzyskie jakiejkolwiek grupy osób nie mogą nazywać siebie walnym zgromadzeniem, a tym bardziej podejmować uchwał dotyczących spółki – ocenia Marcin Kamiński, prezes Ganta. Jednak część akcjonariuszy uważa, że zarząd nie miał prawa odwołać walnego i przyjechała na obrady. Rozpoczęły się w środę o godz. 10.
– Na drzwiach kancelarii, w której miały się odbyć obrady, wisiała kartka informująca, że dziś (środa – red.) do godz. 12 kancelaria jest zamknięta. Obrady musiały się zatem odbyć przed drzwiami – mówi Radosław Kwaśnicki z kancelarii RKKW, pełnomocnik Karola Szymańskiego, który niedawno ujawnił się w akcjonariacie z dużym pakietem akcji. Na NWZA był też przedstawiciel Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych Jarosław Dzierżanowski. – Uczestniczyliśmy w NWZA, bo chcieliśmy zweryfikować, jak zachowa się spółka i akcjonariusze – mówi.
Zwołania NWZA żądała skonfliktowana z zarządem Ganta firma PTBS. Potem sprzedała akcje i dlatego – według spółki – utraciła prawo do takiego żądania. Zatem zarząd walne odwołał. Czy słusznie? Opinie prawników są w tej sprawie rozbieżne.
Na początku lipca sąd zdecydował o zmianie postępowania upadłościowego Ganta z układowego na obejmujące likwidację majątku. Postępowanie upadłościowe umorzył, bo spółki nie było na nie stać. Zarząd jest jednak dobrej myśli. Podkreśla, że po uprawomocnieniu się orzeczenia Gant przestanie być spółką w upadłości, co otworzy nowy rozdział. Grupa ma zamiar zrestrukturyzować zadłużenie, przy czym istotną rolę ma odegrać nowy zarządzający Gant FIZ, Ipopema TFI.