Zdaniem ekspertów w najbliższej przyszłości spadek cen konsumpcyjnych będzie nieco wolniejszy.
Eksperci BIEC ocenili, że od początku roku "spadki wskaźnika są coraz słabsze, przerywane okresami stagnacji, zaś w ostatnich miesiącach nawet niewielkimi wzrostami". "Pomimo to w gospodarce w dalszym ciągu przeważają czynniki deflacyjne wspomagane impulsami zewnętrznymi, związanymi głównie z utrzymującym się spadkiem cen na rynkach surowców. Stąd też, w najbliższej przyszłości spodziewać się można jedynie nieco wolniejszego spadku cen konsumpcyjnych, a w miesiącach, gdy na ogół ceny rosną z przyczyn sezonowych, wskaźnik cen CPI może nieznacznie wzrosnąć" - podkreślili.
Z zaprezentowanych danych wynika, że w ostatnich dwóch miesiącach nie zmieniły się oczekiwania konsumentów na temat kształtowania się cen towarów i usług. "Odsetek osób spodziewających się podwyżek jest niemal taki sam, jak odsetek tych konsumentów, którzy spodziewają się dalszego spadku cen. Podobną sytuację obserwujemy w przypadku oczekiwań przedstawicieli przedsiębiorstw. W ujęciu branżowym, jedynie w sześciu przypadkach obserwujemy niewielką przewagę tych, które zamierzają w najbliższych miesiącach podnieść ceny" - napisano w raporcie. Jako wyjaśniło BIEC, są to głównie producenci dóbr, których ceny rosną zwykle o tej porze roku - przedsiębiorstwa branży spożywczej, producenci ubrań i tekstyliów.
Specjaliści BIEC zwrócili uwagę, że najsilniejsze redukcje cen planowane są przez przedstawicieli branż związanych bezpośrednio z rynkiem surowców, jak przemysł przetwórstwa ropy naftowej czy przemysł metalurgiczny.
Autorzy badania wskazali, że jedynym czynnikiem, który działał w kierunku ewentualnego wzrostu cen był kurs złotego. "Od maja br. polska waluta osłabiła się względem euro o około 6 proc. Ewentualna kontynuacja tej tendencji może podrożyć import, a także zachęcić rodzimych producentów do podnoszenia cen. Na razie jednak utrata wartości polskiej waluty jest niewielka i rekompensowana spadkiem cen surowców" - podkreślono.