Zamiast tego wolą jechać do Europy.
Uważają, że prezydent USA w stosunku do Chin może z dnia na dzień zastosować jakieś środki ograniczające możliwość przyjazdów, tak jak to było w wypadku kilku krajów muzułmańskich. Wolą nie ryzykować, mimo że nic nie wskazuje, żeby mieli stać się celem kolejnego tweeta gospodarza Białego Domu.
Czytaj także: Trump grozi karnymi cłami na cały import z Chin
Zmieniły się także preferencje chińskich turystów, jeśli chodzi o cel podróży. Dotychczas koncentrowali się przede wszystkim na zakupach, ponieważ ceny, zwłaszcza artykułów luksusowych, w Europie są znacznie niższe niż w Chinach. Jak pisze Reuter, oczywiście nadal uwielbiają się fotografować przed piramidą w Luwrze, bo zaprojektował ją ich rodak Ieoh Ming Pei, ale jeśli potem pójdą na zakupy, to raczej wydadzą pieniądze na jakieś dzieło sztuki niż na kolejną torebkę od Vuittona.
Na liście obowiązkowych miejsc do zwiedzenia są Luwr, Wersal, katedra Notre Dame i Łuk Triumfalny. Najczęściej wybierają nadal wyjazdy grupowe, ale i tutaj pojawił się nowy trend - podróże indywidualne, niekoniecznie wiodące utartymi szlakami, zwiedzanie zamków i winnic i mniej znanych zabytków.