Trudno odmówić prezesowi Woźnemu pomysłu na działanie w najbliższych latach. Podkreśla on, że rządowy program „Czyste powietrze" opiera się na trzech filarach, które mają sprawić, że trujące opary na dobre znikną z polskich miast i miasteczek. Pojawiły się przepisy wypychające z rynku tzw. piece kopciuchy, przyjęto normy jakości dla paliw, by palono węglem dobrej jakości, a nie pyłem węglowym, wprowadzono ulgę termomodernizacyjną w PIT i program wsparcia dla ubogich energetycznie gospodarstw domowych.
Rozmawiający z prezesem NFOŚiGW dziennikarz wprawdzie zauważył, że od uruchomienia programu „Czyste powietrze" mija już rok, a jak dotąd Polacy złożyli tylko 80 tys. wniosków termomodernizacyjnych na sumę 1,7 mld zł, z czego podpisano niewiele ponad 25 tys. umów. To oznacza, że w tym tempie będziemy ten program wdrażać przez 60 lat (jego budżet to 103 mld zł, do 2029 r.). Mamy jednak nadzieję, że program wreszcie zaskoczy, a pieniądze dzięki współpracy władz centralnych i samorządów popłyną szerszym strumieniem i trujące wyziewy z domowych węglowych pieców zaczną znikać.
Niepokój budzi jednak fakt, że do proekologicznego programu zaczyna się wdzierać polityka. Niedawno ten sam prezes Woźny, który jest pełnomocnikiem premiera ds. walki ze smogiem, zapewniał czytelników jednego z konserwatywnych tygodników, że „walka o czyste powietrze może być prawicowa". Wydawać by się mogło, że tego typu kwestie środowiskowe powinny być wolne od jakichkolwiek deklaracji ideologicznych, można jednak przypuszczać, że doświadczony urzędnik państwowy, jakim jest Piotr Woźny, chciał w ten sposób zapewnić swoich politycznych interesariuszy, że ekologia jest „trendy" i można ją wpisywać na polityczne sztandary. Zwłaszcza że w kręgach rządowych toczy się wcale nie podskórna walka pomiędzy lobby kopalniano-węglowym, wspieranym przez ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, a ośrodkiem antysmogowym skupionym wokół Jadwigi Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii.
Nie możemy zapominać, że ważnym elementem walki o jakość powietrza powinna być większa troska o ograniczenie emisji z transportu w miastach, zanim na ulicach pojawi się szumnie zapowiadany milion aut elektrycznych. Jak wyliczyła Europejska Organizacja Gazu Płynnego, emisje z sektora transportu stanowią około jednej czwartej emisji gazów cieplarnianych w Europie i są główną przyczyną zanieczyszczenia powietrza w miastach. Autogaz (LPG) jest najważniejszym paliwem alternatywnym w UE: po europejskich drogach jeździ 8 mln napędzanych nim pojazdów (Polska z 3 mln pojazdów na LPG jest największym rynkiem w UE).
W raporcie „Vision for Autogas" przypomniano, że LPG jest czysty, bezpieczny, wygodny i łatwo dostępny. Emituje znacznie mniej CO2 i tlenków azotu niż tradycyjne paliwa. W wielu krajach jest dużo tańszy niż benzyna i olej napędowy, a co więcej, może liczyć na preferencyjne traktowanie. Byłoby więc idealnie, gdyby w polityce rozwoju transportu niskoemisyjnego zaproponowano zerowe stawki akcyzy na LPG, tak jak na gaz ziemny sprężony (CNG) i ciekły (LNG).