Według wiceministra finansów Jacka Kapicy, zakłady bukmacherskie w sieci będą legalne być może już w wakacje.
Tymczasem Fortuna Entertainment Group – działający w Europie Środkowej i Wschodniej operator zakładów wzajemnych, który ma swoje punkty stacjonarne w Polsce, Czechach, na Słowacji i Węgrzech przedstawił wyniki swojej działalności w internecie na Węgrzech.
Za pośrednictwem internetowej platformy FortunaWin.com w ciągu siedmiu miesięcy działalności platformy, firma pozyskała 10 tysięcy użytkowników. - To ogromny sukces, zważywszy, że platforma w ramach testu uruchomiona została jedynie na Węgrzech. Jesteśmy w stanie zaoferować naszym klientom najnowocześniejsze produkty i usługi w dziedzinie gier oraz zakładów on-line, praktycznie bez geograficznych ograniczeń. Wierzymy w potencjał FortunaWin i będziemy kontynuować jej rozwój" – powiedział Jiří Bunda, dyrektor generalny Fortuna Entertainment Group.
Jak mówi z niecierpliwością czeka na zmiany w polskim prawie, bo grupa planuje uruchomić zakłady on-line również w Polsce. - Aby nowelizacja ustawy miała praktyczny sens, polski regulator rynku powinien przede wszystkim zaproponować stawkę podatkową odpowiadającą stawkom w innych krajach EU – co zapewni możliwość konkurencji z nielegalnymi operatorami zagranicznymi - przekonuje Bunda.
Dla firm bukmacherskich działających w Polsce, wysokość podatku jaki będą musiały płacić za organizowanie zakładów w sieci jest sprawą pierwszoplanową. Obawiają się, że jeśli stawka będzie zbyt wysoka, to działalność nie będzie dla firm stacjonarnych opłacalna, bo nie będą konkurencyjne wobec firm, które obecnie oferują już zakłady w sieci poprzez serwery umieszczone w rajach podatkowych i nie płaca żadnych podatków w Polsce. Po podniesieniu w ubiegłym roku o 20 proc. podatku na stacjonarne zakłady wzajemne, bukmacherzy działający na polskim rynku twierdzą, że działają na granicy opłacalności. Ich szacunkowe przychody w 2010 r. wyniosły 758 mln zł w stosunku do 896,5 mln zł rok wcześniej.