Ekolodzy od dawna współpracują z Ogólnopolską Koalicją „Rozwój Tak – Odkrywki Nie" oraz Społecznym Komitetem „Stop Odkrywce". Podczas swojej akcji chcą spotykać się z osobami, które bezpośrednio mogą doświadczyć skutków budowy oraz funkcjonowania kopalni odkrywkowych. Chcą przekonywać, do oprotestowania ich powstawania.
- Odkrywki stanowią zagrożenie dla ludzi i środowiska naturalnego. Budowa nowych kopalni może spowodować, że aż 30 tys. osób straci swoje domy w wyniku wywłaszczenia. To niedopuszczalne, tym bardziej, że polska gospodarka wcale nie musi opierać się na paliwach kopalnych. Na terenie naszego kraju mamy ogromny potencjał tkwiący w odnawialnych źródłach energii, dzięki którym możemy produkować czystą, bezpieczną i przyjazną ludziom energię – przekonuje Iwo Łoś, koordynator kampanii Greenpeace Klimat i Energia. - Prawdziwe koszty społeczne jakie niesie ze sobą wydobycie węgla brunatnego są przemilczane. W wyniku zniszczenia tysięcy hektarów pól uprawnych oraz wyburzeń wiele osób straci swoje obecne źródła dochodu. Tysiące osób może stracić pracę. Gdyby rząd zamiast dawać zielone światło dla kopalni odkrywkowych umożliwił produkcję energii w małoskalowych źródłach odnawialnych przez tzw. prosumentów, czyli jednocześnie konsumentów i producentów energii, w Polsce mogłoby powstać nawet 150 tys. nowych miejsc pracy – dodaje Iwo Łoś.
Rządowe plany zakładają budowę kopalni odkrywkowych na obszarze ponad 400 km2 (powierzchnia równa Trójmiastu). Jak wskazują działacze Greenpeace oznacza to koniec kultury, tradycji i funkcjonowania wielu mikroregionów, w tym całej gminy Miłkowice. Miejsca te znikną bezpowrotnie a zamiast nich pojawi się wyrwa w ziemi, na której toczyć się będą nieustannie prace wydobywcze.
Termin rozpoczęcia kampanii nie jest przypadkowy. Zbiega się w czasie z trzecią rocznicą referendum w sprawie planów budowy odkrywek na złożu nieopodal Legnicy. Już wtedy większość mieszkańców wypowiedziała się przeciwko.
- Mieszkańcy naszych gmin nie chcą odkrywek. Ich budowa zrujnuje życie wielu osób. W prawomocnych referendach ludzie wypowiedzieli się przeciwko, ale rząd zachowuje się tak, jakby głos ludzi, którzy będą najbardziej poszkodowani, nie był istotny. W ciągu ostatnich trzech lat nie zmieniliśmy zdania a do protestów dołączają kolejne gminy, więc opór społeczny rośnie w siłę – powiedziała Irena Rogowska, wójt gminy Lubin.