Słowacja i Czechy to najtańsze propozycje na zimowy wypad na narty. W niewielkich ośrodkach, gdzie łączna długość tras nie przekracza 10–15 kilometrów, za karnet zapłacimy 20–23 euro na dzień. Podobne ceny oferuje Bułgaria. Najdrożej wypada natomiast Norwegia: ośrodek Eikedalen skisenter każe sobie płacić blisko dwa razy więcej – 41 euro. Tam, gdzie trasy są dłuższe – łącznie do 100 kilometrów – rekord cenowy bije Szwajcaria. We Flumserberg za dzień jazdy musimy już zapłacić 50 euro.
Raport na temat cen narciarskiego szaleństwa Ski Resorts in Europe 2012/2013 przygotowały Europejskie Centra Konsumenckie na podstawie badania przeprowadzonego w 26 krajach. Okazuje się, że na nartach można jeździć nie tylko w krajach alpejskich, ale także na terenie Holandii czy Belgii, co zapewniają ośrodki oferujące zjazdy i biegi pod dachem.
Wszystkie ośrodki zostały podzielone na sześć kategorii, w zależności od długości tras zjazdowych. W przypadku rodzin i narciarzy na średnim poziomie powodzeniem cieszą się ośrodki w kategorii 11–25 kilometrów. W tym przypadku najtańszym ośrodkiem jest ten znajdujący się w słowackiej miejscowości Sachtičky – karnet na 10 kilometrów tras kosztuje 20 euro. Tyle samo zapłacimy w czeskim ośrodku Lyžařský areál Bonera Ramzová.
Na dłuższe trasy warto wybrać się już w Alpy. Na Schmittenhöhe jeździ się za 44,5 euro, podobnie jak w rejonie Flachau (Ski Amadé). Z kolei o 2 euro mniej zapłacimy za jazdę we włoskim Madonna di Campiglio, gdzie długość nartostrad sięga 60 kilometrów. Tyle samo kosztuje jazda na stokach Trevalli – Moena/Lusia, ale tam do dyspozycji narciarzy jest już 100 kilometrów tras.
A jeśli ktoś chce na nartach pobiegać? Najdłuższe trasy oferuje luksusowy austriacki kurort Kitzbuchel oraz St, Johann In Tirol – 250 kilometrów. Niewiele mniej jest do dyspozycji w rejonie szwajcarskiego St. Moritz.