Chociaż przedstawiciele Kredyt Inkaso w ostatnim czasie sugerowali, że będą dla spółki szukać nowego inwestora, to jednak mało kto wierzył, że proces ten może zakończyć się powodzeniem. Po konflikcie zarządu z Krzysztofem Borusowskim, który przez inną firmę z branży, Best, kontroluje prawie 33 proc. akcji i jest głównym akcjonariuszem Kredyt Inkaso, firma znalazła się w patowej sytuacji. Znów jednak doszło do zaskakującego zwrotu akcji.
We wtorek niezależny fundusz Waterland Private Equity Investments ogłosił wezwanie na 66 proc. akcji Kredyt Inkaso. Zapisy mają być przyjmowane od 16 do 29 sierpnia. Cena jest uzależniona od dnia zapisu. W okresie od 16 do 23 sierpnia będzie wynosić 22 zł, w kolejnych dniach 20 zł. Pośredniczącym jest Ipopema Securities. Na wieść o wezwaniu akcje Kredyt Inkaso drożały we wtorek około 3 proc. i ich cena oscylowała w granicach 22 zł. – To jedna z najstarszych firm z branży windykacyjnej w kraju i wierzymy, że dzięki zdrowym fundamentom spółki i kompetentnemu zespołowi jej menedżerów będziemy w stanie szybko rozwijać firmę w Polsce oraz w regionie. Wierzymy, że pojawienie się wiodącego inwestora, jakim jest Waterland, pomoże w wypracowaniu konstruktywnej współpracy między akcjonariuszami – mówi Maciej Szymański, dyrektor zarządzający Waterland Private Equity Investments w Polsce.
Zamknięcie transakcji nastąpi pod warunkiem, że akcjonariusze Kredyt Inkaso złożą zapisy na sprzedaż ponad 60 proc. akcji. Fundusz chce poza tym, aby spółką zarządzał dalej jej dotychczasowy prezes Paweł Szewczyk.
Powodzenie wezwania będzie zależało przede wszystkim od postawy TFI i OFE, które są w akcjonariacie Kredyt Inkaso. – Wezwanie traktujemy jako zaproszenie do rozmowy. Cena zaproponowana przez Waterland jest bowiem wyraźnie niższa od wartości godziwej spółki. Zakładam więc, że nie jest to jeszcze ostateczna oferta. Poza tym wydaje się, że spółka ma przed sobą dobre perspektywy, co naszym zdaniem również nie jest odzwierciedlone w przedstawionej ofercie – mówi jeden z zarządzających.
Jeśli wezwanie zakończyłoby się powodzeniem, w trudnej sytuacji znalazłaby się firma Best. – Best jest pod ścianą. Albo wyjdzie z nową propozycją do funduszy, albo istnieje poważne ryzyko, że z większościowego stanie się mniejszościowym akcjonariuszem, który w praktyce będzie miał niewiele do powiedzenia w spółce – zwraca uwagę nasz rozmówca. We wtorek nie udało nam się uzyskać komentarza przedstawicieli firmy Best w sprawie wezwania.