Ranking państw Europy według dostępności benzyny dla obywateli (dane za I półrocze 2018), przygotowany przez rosyjską agencję RA Rating pokazuje, że sytuacja na polskich stacjach benzynowych jest zła. Benzyna jest zbyt droga w stosunku do zarobów Polaków. I trudno tutaj tłumaczyć się sytuacją na rynku ropy, bowiem ta dotyczy wszystkie 33 ocenione kraje.
Autorzy zestawienia policzyli, ile paliwa może za średnie pobory kupić obywatel danego państwa. Na czele obywatel mikro-państwa - Luksemburczyk, którego stać na 2755 l, przed Norwegiem (2185 l) i Austriakiem (2010 l). We wszystkich tych krajach benzyna podrożała r/r, odpowiednio o 4,2 proc., 13,2 proc. i 7 proc.. Na kolejnych pozycjach znaleźli się też Brytyjczycy, Szwedzi, Duńczycy, Holendrzy, Niemcy, Irlandczycy a dziesiątkę zamykają Finowie.
Największy dostawca ropy na europejski rynek - Rosja zajęła 16 miejsce, bo tam zarobki niskie a benzyna drożeje (9 proc.). Inny eksporter ropy - Kazachstan, znalazł się na 18 miejscu. To jedyne państwo w Europie, gdzie w ciągu roku benzyna potaniała (-0,1 proc.). Widać jednak, że zarobki też nie wzrosły. Polak zatankuje za swoje pobory 636,4 l miesięcznie, co daje 24 miejsce na 33 ocenione kraje. A przecież polska gospodarka kwitnie a Białorusin, który żyje na surowcowym garnuszku Rosji i tak możne kupić paliwa niewiele mniej niż Polak (25 miejsce, 599 l).
Czytaj także: Gdzie paliwa są najtańsze?