Sprawdziły się obawy „Rz”, że po nieudanym debiucie tarnowskich Azotów oferta Enei zostanie przesunięta. Wszystko wskazuje na to, że opóźni się co najmniej o miesiąc. Jeszcze w zeszłym tygodniu wydawało się, że sprawa jest przesądzona i pierwsze notowanie akcji Enei odbędzie się 1 lub 4 sierpnia.
Jednak wczoraj szefowie firmy oficjalnie poinformowali, że oferta pojawi się „w najbliższym możliwym terminie po okresie wakacyjnym”. Formalny powód jest taki, że zarząd po konsultacji z Ministerstwem Skarbu Państwa uznał, że trzeba umożliwić inwestorom zapoznanie się ze sprawozdaniami finansowymi za pierwsze półrocze.
W praktyce jednak chodzi o spór, jaki trwa między związkami zawodowymi a Skarbem Państwa w sprawie uruchomienia przydziału akcji pracowniczych. Załoga Enei domaga się, by minister Aleksander Grad zagwarantował, iż w ciągu 12 miesięcy od debiutu sprzeda jedną akcję spółki i tym samym umożliwi rozpoczęcie przydziału papierów. – Mamy trójstronne porozumienie: związków, zarządu i MSP, w tej sprawie, ale minister Grad nie chce go podpisać – podkreśla szef zakładowej „S” Piotr Adamski. – W tym dokumencie jest też zapis, że jeśli minister nie sprzeda akcji w ciągu roku, to do końca 2009 r. załoga otrzyma rekompensatę finansową, a jej akcje ulegną umorzeniu.
2,5 - 3 mld zł chciała pozyskać Enea dzięki publicznej ofercie akcji, choć jej potrzeby inwestycyjne są większe
Związkowcy mają też inne wątpliwości. W liście do ministra sprzed kilku dni napisali, że debiut spółki w czasie trwającej na giełdzie bessy nie przyniesie spodziewanych efektów. – Obawiamy się, że wycena firmy została znacząco zaniżona, a zyski z oferty będzie mieć nie nasza firma, lecz giełdowi spekulanci – mówił Piotr Adamski.