Jeżeli nastąpi pat i brak możliwości porozumienia, wówczas zrezygnujemy – mówi „Rz” Wojciech Mroczyński, członek zarządu AmRest. Dotychczas AmRest, jeden z największych operatorów sieci gastronomicznych w Polsce, znany z zagranicznych marek takich jak Pizza Hut i KFC, zaangażował około 10 mln zł w przejęcie 33 proc. akcji spółki Sfinks. Wstrzymał jednak transakcję po zapoznaniu się z sytuacją finansową spółki. Zarzucił jej kłopoty z płynnością. Na 18 lutego wyznaczone jest NWZA z inicjatywy założyciela sieci restauracji Sphinx – Tomasza Morawskiego (28 proc. akcji).

Jednym z punktów lutowego walnego ma być decyzja o nowej emisji akcji Sfinksa. Jest to pomysł AmRest. Jaki ma być cel tej emisji? Rozwodnienie akcjonariatu? – Nie. Celem emisji jest zapewnienie stabilizacji finansowej Sfinksa i pieniędzy na jego rozwój – tłumaczy Mroczyński. Jego zdaniem w rozwiązaniu konfliktu wiele zależy od współpracy z innymi akcjonariuszami. Trzecim największym akcjonariuszem w Sfinksie jest CU PTE z 11,8-proc. pakietem akcji.

AmRest decydując się na przejęcie Sfinksa nie przeprowadził due diligence. Dlaczego? – Polegaliśmy na publicznie dostępnych informacjach, przecież Sfinks jest spółką publiczną – mówi Wojciech Mroczyński. Wyjaśnia, że były dyskusje dotyczące przeprowadzenia due dilligence. – Ale nie pamiętam już, czy my odpuściliśmy, czy zarząd Sfinksa nie był na to otwarty. Dziś z perspektywy czasu widzę, że powinniśmy byli naciskać – wyjaśnia.

Na konflikcie tracą obie spółki. W ciągu miesiąca ceny akcji Sfinksa spadły o ponad 40 proc., AmRest zaś o ponad 11 proc. Czy spowolnienie odbije się na całej branży gastronomicznej? – Zakładam, że utrzymamy dwucyfrową dynamikę naszych przychodów z działalności restauracyjnej – mówi członek zarządu AmRest. – Nie żyjemy jednak w próżni. Redukcja zatrudnienia w Polsce będzie mieć odbicie w portfelach konsumentów – dodaje.