Główny problemem w negocjacjach to obecnie opłaty, jakie rosyjski koncern ma ponosić za transport swojego gazu przez Polskę do Niemiec. Biegnącym przez Polskę rurociągiem jamalskim Rosjanie ślą do Niemiec rocznie ok. 27 mld m sześc. surowca. Wpływy z opłat tranzytowych stanowią główne źródło przychodów spółki EuRoPol Gaz, nadzorującej gazociąg. Gazporm chce, by były jak najniższe, a PGNiG uważa, że powinny być ustalane zgodnie z polskim prawem, czyli decyzjami prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.
Polska prowadzi z Rosją negocjacje od wiosny tego roku, gdyż potrzebuje dodatkowych dostaw rosyjskiego gazu. Ale Rosjanie to tego tematu "dorzucają" od kilku miesięcy kolejne zagadnienia - w tym właśnie sposób ustalania stawek tranzytowych i zmiany w statucie i zasadach zarządzania EuRoPol Gazem.
Brak porozumienia o zwiększeniu rosyjskich dostaw, działa na niekorzyść Polski. Bez nich - jeszcze w tym roku może zabraknąć ok. 400 mln m sześc. gazu, a w przyszłym - ok. 2 mld m. (Roczne krajowe zapotrzebowanie to ok. 14 mld m sześc.)
Polaka jest w o tyle trudnej sytuacji, że nie ma - poza Rosją - praktycznie żadnej możliwości sprowadzenia dodatkowego gazu. Jeśli "błękitnego paliwa" będzie za mało, do pokrycia zapotrzebowania, PGNiG będzie musiał zmniejszyć dostawy dla największych klientów - zakładów azotowych.