Ale tylko oficjalnie, bo w tych przedsiębiorstwach jest największa szara strefa.
"Pewna grupa pracowników otrzymuje część wynagrodzenia pod stołem" - mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. By zaoszczędzić na składach i podatkach, firmy wypłacają pracownikom wynagrodzenie zbliżone do pensji minimalnej, a rekompensują to, dokładając im na lewo stałe premie czy dodatki.
Prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, zwraca uwagę, że prawdziwy problem pojawi się w przyszłości, gdy mało zarabiający pracownicy będą przechodzić na emerytury. A te świadczenia nie wystarczą im na przeżycie do pierwszego.