Kto raz spróbował wypoczynku na anektowanym przez Rosję półwyspie, zazwyczaj już tam nie wraca, wybiera nowocześniejsze i lepiej przygotowane Soczi. Od podroży na Krym Rosjan odstraszają przerwy w dostawach prądu, niedobór wody, trudności z wyjazdem i wjazdem, drożyzna (ceny są wyższe aniżeli w Moskwie) i niski standard usług turystycznych.
Jak podała gazeta Kommiersant, o ile w 2015 r. na Symferopol przypadała połowa rezerwacji lotniczych w biurach podroży, o tyle obecnie jest to ok. 20–35 proc. – Spodziewaliśmy się takiego spadku po sezonie w 2015 r. Infrastruktura półwyspu nie zapewnia jakości usług, jakie nasi turyści mają w Turcji czy Egipcie. Ci, którzy raz tam odpoczywali, nie chcą wybierać Krymu na regularne wakacje – przyznaje dyrektor firmy Soviaznoj-Travel Andriej Osincew.