Krzysztof Koźmiński

Krzysztof Koźmiński

Partner zarządzający w kancelarii Jabłoński Koźmiński i Wspólnicy Adwokaci i Radcowie Prawni.

Doktor habilitowany nauk prawnych, Kierownik Zakładu Ekonomicznej Analizy Prawa, a także Kierownik Centrum Oceny Skutków Regulacji oraz Kierownik Podyplomowego Studium Zagadnień Legislacyjnych na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert instytucji publicznych (m.in. członek Rady Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej, członek Rady COVID-19 przy Prezesie Rady Ministrów, stały ekspert Komisji Nadzwyczajnej Sejmu do rozpatrzenia projektu ustawy o zmianie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej) oraz organizacji pozarządowych (m.in. Wiceprzewodniczący Komisji Etyki Bankowej Związku Banków Polskich), pełnił też obowiązki członka rad nadzorczych spółek oraz sporządzał opinie prawne i projekty aktów normatywnych na zlecenie polskich i zagranicznych organów władzy publicznej. Autor licznych publikacji naukowych oraz prelegent na zagranicznych międzynarodowych konferencjach naukowych (m.in. w Chinach, Indiach, Republice Południowej Afryki, Anglii, Portugalii, Chorwacji i na Ukrainie). Odbywał staże naukowe na Uniwersytecie Edynburskim oraz Uniwersytecie w Zagrzebiu.

Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy

Teza 1: Proponowane zmiany przez Ministerstwo Sprawiedliwości dadzą gwarancje niezależności i bezstronności Trybunałowi Konstytucyjnemu teraz i w przyszłości.

Proponowane zmiany przez Ministerstwo Sprawiedliwości dadzą gwarancje niezależności i bezstronności Trybunałowi Konstytucyjnemu teraz i w przyszłości.

Oczekiwanie, że organy władzy publicznej (zwłaszcza judykatywy) będą niezależne i bezstronne, stanowi oczywiście piękną i godną poparcia ideę. Problem w tym, że - jak pokazują realne doświadczenia historyczne oraz bogata literatura prawnicza - organy sądownictwa konstytucyjnego (sądy lub trybunały konstytucyjne, a także inne organy uprawnione do weryfikacji zgodności aktów normatywnych z konstytucją) są instytucjami w mniejszym lub większym stopniu zaangażowanymi w spór polityczny, światopoglądowy, aksjologiczny. Obserwacja zagranicznej praktyki ustrojowej prowadzi do wniosku, że po prostu tak jest i musi być, ponieważ na normy konstytucyjne składają się w większości ogólne zasady, które mogą być dość swobodnie rozumiane (np. ochrona życia ludzkiego, wolność jednostki, godność osoby, zrównoważony rozwój, czy bezpieczne warunki pracy), czyli orzekający w tych sprawach sędziowie zawsze interpretują je przez pryzmat określonych stanowisk filozoficznych, ocen społecznych, a także partykularnych doświadczeń i subiektywnych wrażliwości. Przejawia się to w tym, że współcześnie to na ogół właśnie sądy konstytucyjne - a nie parlamenty - dokonują radykalnych przełamań dotychczasowego stanu prawnego w sprawach trudnych i kontrowersyjnych, jak np. aborcja czy eutanazja, zresztą niekoniecznie w stronę liberalno-progresywną, bo również w konserwatywną. W tym sensie sądownictwo konstytucyjne nie jest żadnym "negatywnym ustawodawcą" (którego rola ogranicza się jedynie do eliminacji sprzecznych norm w hierarchicznym systemie prawnym), a faktycznie prawodawcą pozytywnym, który "aktywnie tworzy", "twórczo interpretuje" i "nadbudowuje". Standardem zagranicznym, choć niepożądanym, jest też to, że bardzo często sędziami organów sądownictwa konstytucyjnego zostają byli politycy albo prawnicy-celebryci, rozpoznawalni ze względu nie tylko na swój dorobek zawodowy lub naukowy, ale wyraziste wypowiedzi i konkretną światopoglądową afiliację. W konsekwencji: w instytucję sądownictwa konstytucyjnego wpisany jest z założenia nieusuwalny element polityczny. Prowadzi to do stanu, w którym z jednej strony instytucja sądownictwa konstytucyjnego ma żarliwych obrońców i zwolenników, z drugiej zaś strony niemałe grono, składające się często z wybitnych prawników, przeciwników, podnoszących zastrzeżenia względem modelu, w którym relatywnie niewielka grupa osób uzyskuje władzę negowania rozstrzygnięć parlamentu.

Teza 2: Tzw. sędziowie dublerzy nie będą mogli orzekać i powinni ustąpić miejsca poprawnie wybranym sędziom TK.

Tzw. sędziowie dublerzy nie będą mogli orzekać i powinni ustąpić miejsca poprawnie wybranym sędziom TK.

Teza 3: Wybór przez Sejm sędziów TK większością kwalifikowaną 3/5 głosów zapewni niezależność Trybunału.

Wybór przez Sejm sędziów TK większością kwalifikowaną 3/5 głosów zapewni niezależność Trybunału.

Niewątpliwie "wymuszanie" przez prawodawcę warunku osiągnięcia wysokiej większości w Sejmie - prowadzi do kompromisu i zwiększa prawdopodobieństwo wyboru osób umiarkowanych. Oceniam to pozytywnie. Mam jednak wątpliwość, czy aktualnie zgłaszane propozycje motywowane są wolą osiągania kompromisu, czy przeciwnie - dążeniem do "oczyszczenia" Trybunału z sędziów wybranych przez adwersarzy politycznych. Uważam, że trzeba odróżnić dwie rzeczy: ewentualne uchybienia prawne popełnione w procesie wyboru sędziów i ich skutki prawne, a instytucję kadencyjności, która jest gwarantowana konstytucyjnie i pociąga za sobą to, że każdy kolejny rząd jest ograniczony w realizacji swojego programu, w tym obsadzaniu stanowisk publicznych. Nie przekonuje mnie prowadzona - nawet pod sztandarami "praworządności" lub "przywracania niezależności" - krucjata przeciw decyzjom poprzedniej władzy, zwłaszcza, gdy obóz rządzący nie dysponuje dostateczną większością parlamentarną (a zatem mandatem społecznym) do wprowadzania rewolucyjnych zmian ustrojowych.

To pierwszy krok do przywrócenia niezależności prokuraturze. Eksperci oceniają pomysł Bodnara

Teza 1: Rozdzielenie PG i MS jest potrzebne

Rozdzielenie PG i MS jest potrzebne

Nie przekonują mnie zaprezentowane argumenty oraz generalna idea proponowanego rozwiązania. Rozumiem, że celem projektodawcy jest rozdzielenie prokuratury od bieżącej polityki i podniesienie jej efektywności, co samo w sobie brzmi dobrze. Problem w tym, że nie wierzę w skuteczność formalnych podziałów i procedur, a jak pokazuje doświadczenie - pozwalają one rządzącym politykom (ministrowi lub innemu reprezentantowi rządu) zasłaniać się niezależnością danej instytucji, brakiem możliwości oddziaływania na jej funkcjonowanie oraz uchylać się od odpowiedzialności za ewentualne błędy. Choć dla opinii publicznej i społeczeństwa podział taki wydaje się atrakcyjny, wywołując wrażenie odseparowania polityków od szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości - w praktyce korzystają na nim ci drudzy, którzy zyskują wygodną wymówkę, zachowując jednocześnie najróżniejsze możliwości formalnego oraz faktycznego oddziaływania na prokuraturę. A pamiętajmy, że jednym z fundamentalnych zadań rządu jest zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego państwa, w tym zwalczanie przestępczości. Pozwolę sobie przy okazji zaprezentować pogląd bardziej ogólny, a raczej mało popularny. Uważam, że źródłem wielu problemów polskiego życia publicznego - w tym niedostatecznej efektywności instytucji publicznych, zawodności procedur oraz braku odpowiedzialności decydentów - jest przesadnie rozumiany podział władzy. Widzimy to już na poziomie konstytucyjnym, ustawodawca poddaje się podobnej tendencji: mnożąc organy, dzieląc kompetencje oraz wprowadzając skomplikowane procedury angażujące wiele podmiotów w proces decyzyjny. Tymczasem, o ile generalna zasada podziału władzy na poziomie ustrojowym ma ewidentne zalety, nie powinien prowadzić do anarchii, paraliżu decyzyjnego i słabości instytucji publicznych.

Teza 2: Nowa przepisy zagwarantują niezależność Prokuratora Generalnego od politycznych wpływów

Nowa przepisy zagwarantują niezależność Prokuratora Generalnego od politycznych wpływów

Teza 3: Prokuratur Generalny powinien mieć autonomię finansową.

Prokuratur  Generalny powinien mieć autonomię finansową.

Panel prawników: Czy uchwały sejmowe mogą być podstawą do wprowadzania zmian w prawie?

Teza 1: Wprowadzanie zmian w mediach publicznych w oparciu o uchwałę sejmową jest dopuszczalne

Wprowadzanie zmian w mediach publicznych w oparciu o uchwałę sejmową jest dopuszczalne

Moje stanowisko nie jest wyrazem aprobaty dla kształtu dotychczasowych regulacji dotyczących mediów publicznych, ani jakości prezentowanego w nich przekazu. Zasadniczo zgadzam się, że ta materia wymaga zmian, a być może w ogóle fundamentalnej debaty na temat tego, czy i jak odpolitycznić media, jak je finansować oraz czy w ogóle nie zmienić rozumienia misji publicznej, koncentrując się raczej na kulturze, sporcie, rekreacji, edukacji itp., redukując natomiast tematykę światopoglądową oraz polityczną. Osobną kwestią jest natomiast sposób dokonywania zmian. Obowiązująca konstytucja – choć jest pod wieloma względami wadliwa i dogmatyczna (m.in. w zakresie bardzo sztywnej hierarchii systemu źródeł prawa, a także relacji pomiędzy egzekutywą i legislatywą: doświadczamy analogicznych „tarć” między rządem i prezydentem przy każdej kohabitacji), co od dawna wielokrotnie krytykowałem – nie przewiduje dokonywania zmian prawnych w drodze uchwały sejmowej. Nawet jeśli nie podoba się nam kondycja mediów publicznych, „betonowanie” instytucji przez poprzednią ekipę rządzącą, czy spór polityczny wokół mediów – nie można akceptować próby zastępowania ustaw uchwałami większości sejmowej.

Teza 2: Wprowadzanie zmian w wymiarze sprawiedliwości w oparciu o uchwałę sejmową będzie dopuszczalne

Wprowadzanie zmian w wymiarze sprawiedliwości w oparciu o uchwałę sejmową będzie dopuszczalne