Krzysztof Koźmiński

Krzysztof Koźmiński

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, partner zarządzający w kancelarii Jabłoński Koźmiński i Wspólnicy Adwokaci i Radcowie Prawni.

Doktor habilitowany nauk prawnych, Kierownik Zakładu Ekonomicznej Analizy Prawa, a także Kierownik Centrum Oceny Skutków Regulacji oraz Kierownik Podyplomowego Studium Zagadnień Legislacyjnych na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert instytucji publicznych (m.in. członek Rady Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej, członek Rady COVID-19 przy Prezesie Rady Ministrów, stały ekspert Komisji Nadzwyczajnej Sejmu do rozpatrzenia projektu ustawy o zmianie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej) oraz organizacji pozarządowych (m.in. Wiceprzewodniczący Komisji Etyki Bankowej Związku Banków Polskich), pełnił też obowiązki członka rad nadzorczych spółek oraz sporządzał opinie prawne i projekty aktów normatywnych na zlecenie polskich i zagranicznych organów władzy publicznej. Autor licznych publikacji naukowych oraz prelegent na zagranicznych międzynarodowych konferencjach naukowych (m.in. w Chinach, Indiach, Republice Południowej Afryki, Anglii, Portugalii, Chorwacji i na Ukrainie). Odbywał staże naukowe na Uniwersytecie Edynburskim oraz Uniwersytecie w Zagrzebiu.

Jak walczyć z biurokracją? Eksperci: deregulacja to nie wszystko

Teza 1: Rząd powinien przygotować propozycje deregulacyjne na podstawie pomysłów zespołu Rafała Brzoski, ale po starannej analizie ich celowości i zgodności z systemem prawnym

Rząd powinien przygotować propozycje deregulacyjne na podstawie pomysłów zespołu Rafała Brzoski, ale po starannej analizie ich celowości i zgodności z systemem prawnym

Wielość i różnorodność propozycji przekazywanych Panu Rafałowi Brzosce oraz sama idea "społecznej, oddolnej akcji deregulacyjnej" nakazuje ostrożność i konieczność filtracji postulatów zmian legislacyjnych, w którą powinny być zaangażowane instytucje publiczne odpowiedzialne za sferę stanowienia prawa (m.in. Rządowe Centrum Legislacji, Rada Legislacyjna, poszczególne ministerstwa), a także wyspecjalizowane ośrodki badawczo-eksperckie, w tym instytuty (np. Polski Instytut Ekonomiczny), podmioty akademickie oraz uznane organizacje pozarządowe. O ile deregulacja jest oczywiście potrzebna (zresztą nie tylko tu i teraz, ale w ogóle permanentny monitoring stanu legislacji w celu identyfikacji bubli prawnych i rozwiązań generujących więcej szkody niż pożytku) - nie powinna ona stać się furtką dla rozwiązań nieprzemyślanych, generujących ryzyka prawne, czy korzystnych wyłącznie dla partykularnej grupy podmiotów, aktywniej lobbujących od innych, a naruszających zasady równości, konkurencji, czy proporcjonalności. Trzeba pamiętać również, że nieraz pozornie drobna-punktowa zmiana w systemie prawnym (uzasadniona z perspektywy jednej grupy adresatów) skutkować może powstaniem luki w systemie prawnym lub być źródłem kontrowersji interpretacyjnych, które negatywnie przełożą się na praktykę stosowania przepisów.

Teza 2: Zamiast głębokiej deregulacji rząd powinien raczej rozpocząć działania na szeroką skalę, uświadamiające urzędnikom konieczność takiego stosowania obowiązującego prawa, by nie utrudniać życia uczciwym przedsiębiorcom i obywatelom

Zamiast głębokiej deregulacji rząd powinien raczej rozpocząć działania na szeroką skalę, uświadamiające urzędnikom konieczność takiego stosowania obowiązującego prawa, by nie utrudniać życia uczciwym przedsiębiorcom i obywatelom

Albo zmiany legislacyjne (w tym deregulacja) albo "działania uświadamiające względem urzędników" - to dylemat w stylu: "czy - by przeżyć - należy jeść, czy pić?". Oczywiście konieczne jest i jedno, i drugie. Moje osobiste doświadczenia związane z kilkoma podejściami do "deregulacji" w różnych kadencjach parlamentarnych przekonują mnie, że: deregulując, tj. upraszczając przepisy i procedury, optymalizując regulacje pod względem kosztów i zysków, redukując obciążenia biurokratyczne, a nawet znosząc obowiązki wprowadzone przez prawodawcę - pamiętać trzeba o ryzyku poszerzenia swobodnego uznania administracji publicznej, czyli sytuacji, w której arbitralna władza urzędnika wzrośnie. Niejednokrotnie jest tak, że przerost regulacyjny - czyli np. szczegółowe, kazuistyczne przepisy normujące dokładnie jakie dokumenty i ile załączników wnioskodawca powinien złożyć, by uzyskać decyzję administracyjną - z jednej strony irytują obywateli i przedsiębiorców, ponieważ angażują ich czas i energię, z drugiej jednak ograniczają ryzyko nadużyć, błędów, wydania negatywnych rozstrzygnięć przez organ administracji publicznej.

Zmiany w wymiarze sprawiedliwości nie mogą być tylko polityczne. Panel prawników

Teza : Cyfryzacja, zmiany organizacyjne i upowszechnienie pozasądowych metod rozwiązywania sporów rozwiążą większość problemów z niewydolnością sądów

Cyfryzacja, zmiany organizacyjne i upowszechnienie pozasądowych metod rozwiązywania sporów rozwiążą większość problemów z niewydolnością sądów

Generalnie zgadzam się, że konieczne jest szeroko rozumiane unowocześnienie polskiego wymiaru sprawiedliwości. Musi ono być jednak połączone z krytycznym rozważeniem zakresu kognicji sądów i ograniczeniem drogi sądowej do spraw poważnych. Bardzo wiele spraw, które aktualnie należą do judykatywy – można z powodzeniem rozwiązać w inny sposób, np. przekazując organom administracji publicznej, a nawet instytucjom prywatnym lub w ogóle deregulując. Podobnie jest z zasadą dwuinstancyjności – nie da się „mieć ciastka i zjeść ciastka”, tj. oczekiwać bardzo wysokich standardów procesowych (jakie gwarantuje ustrojodawca w konstytucji) i mieć jednocześnie sprawny, szybki i rzetelny sąd. Co więcej, jest wiele procedur administracyjnych, w których orzekające organy administracji publicznej doskonale sobie radzą, a jednocześnie strony zachowują liczne oraz realne prawa i gwarancje procesowe – co w praktyce nie zawsze ma miejsce przed sądem powszechnym. Zwłaszcza gdy trafiamy na sąd „zalany” sprawami, stosujący model orzekania „kopiuj–wklej”, gdzie możliwość wypowiedzenia się jest iluzoryczna, a skład orzekający nie ma czasu na analizę pism i składanego materiału dowodowego.

Czy prokuratorom trzeba dać więcej samodzielności? Oto opinie prawników

Teza : W prokuraturze kluczowa jest zmiana struktur nadzoru i danie szeregowym prokuratorom większej swobody w działaniu

W prokuraturze kluczowa jest zmiana struktur nadzoru i danie szeregowym prokuratorom większej swobody w działaniu

Mam mieszane uczucia. Znam argumenty na rzecz "uniezależnienia" prokuratury i jej "liberalizacji", w tym przyznania swobody prokuratorom oraz zagwarantowania im pozycji zbliżonej do sędziów itd. Mam jednak wrażenie, że jest to często przejaw wishful thinking oraz ideologicznego przywiązania do podziału władzy oraz niezależności instytucji publicznych, kosztem hierarchiczności. Myślę, że - jak zawsze - diabeł tkwi w szczegółach, a sama "swoboda prokuratorów w działaniu" może ograniczyć niektóre dotychczas spotykane nieprawidłowości, jak i być źródłem innych patologii.

Co zrobić z neosędziami i wydanymi przez nich wyrokami? Prawnicy podzieleni

Teza 1: Powołania sędziów po 2018 r. powinny być pozbawione mocy prawnej. Tzw. neosędziowie powinni pozostać sędziami i wrócić na poprzednio zajmowane stanowiska

Powołania sędziów po 2018 r. powinny być pozbawione mocy prawnej. Tzw. neosędziowie powinni pozostać sędziami i wrócić na poprzednio zajmowane stanowiska

Jest to rozwiązanie ewidentnie sprzeczne z konstytucją i niezależnie od wszelkich towarzyszących mu zastrzeżeń prawnych, niemądre z punktu widzenia państwa. To wyraźny sygnał, że Polska jest krajem niestabilnym, a pełnienie funkcji publicznych sportem wysokiego ryzyka, w którym każda władza po wygranych wyborach, mając szczytne hasła na sztandarach (praworządność, demokratyczne państwo prawne, podział władzy itp.), może zakwestionować decyzje i nominacje z czasów poprzedników.

Teza 2: Tzw. młodzi sędziowie, którzy bezpośrednio przed powołaniem byli asesorami sądowymi, referendarzami albo asystentami sędziów, nie powinni przechodzić weryfikacji.

Tzw. młodzi sędziowie, którzy bezpośrednio przed powołaniem byli asesorami sądowymi, referendarzami albo asystentami sędziów, nie powinni przechodzić weryfikacji.

Teza 3: Wyroki wydane przez neosędziów powinny pozostać w mocy. Uchylone powinny być jedynie wyroki, których ważność strony kwestionowały wcześniej, powołując się na wątpliwy status sędziego.

Wyroki wydane przez neosędziów powinny pozostać w mocy. Uchylone powinny być jedynie wyroki, których ważność strony kwestionowały wcześniej, powołując się na wątpliwy status sędziego.

Trzy lata to za mało na zmianę sytuacji w wymiarze sprawiedliwości

Teza : Nie da się przywrócić praworządności w sądach szybko, potrzebujemy na to co najmniej trzech lat.

Nie da się przywrócić praworządności w sądach szybko, potrzebujemy na to co najmniej trzech lat.

Pomysły typu: "po wyborach odzyskaliśmy praworządność", "przywrócimy praworządność pakietem ustaw" czy "potrzeba trzech lat na przywrócenie praworządności" - dobitnie obrazują miejsce intelektualne, w którym znalazły się krajowe debaty prawników i ich główni uczestnicy. Gdy słyszę takie wypowiedzi, przypomina mi się sytuacja z Pekinu, gdy w trakcie międzynarodowej konferencji naukowej wiele lat temu, usłyszałem od jednego z chińskich kolegów, że "Chiny nie są jeszcze państwem praworządnym (w którym panuje zasada rule of law), ale zgodnie z decyzją Komunistycznej Partii Chin, staną się nim w roku..." - i tu padła jakaś nieodległa data roczna, której już nie pamiętam. Pomyślałem sobie wówczas, że mój rozmówca nie ma zielonego pojęcia o tym, czym jest rule of law, legalizm, praworządność w ogóle. A na pewno ich nie rozumie i nie czuje. Praworządność to nie ustawa, pakiet ustaw, konstytucja czy inne formalistyczne instytucje, ale budowane przez dziesięciolecia i setki lat postawy, zachowania i przekonanie wszystkich, w tym urzędników i polityków, że w swojej władzy są ograniczeni, zobligowani do respektowania indywidualnych praw i wolności, a także powściąganie w egzekwowaniu swych kompetencji. A także szacunek do organów władzy publicznej, obowiązującego prawa itd. Uzasadnianie potrzebą "przywrócenia praworządności" radykalnych postulatów politycznych (choćby ubranych w szatę interpretacji prawniczych lub przepisów prawa) obróci się finalnie przeciwko samej praworządności oraz tym, którzy tak chętnie się na nie powołują.

Prawnicy: polski rząd niepotrzebnie siał zamęt w sprawie izraelskiej delegacji

Teza : Uchwała Rady Ministrów, gwarantująca bezpieczeństwo delegacji władz Izraela na obchody rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz, nie stoi w sprzeczności ze standardami praworządności

Uchwała Rady Ministrów, gwarantująca bezpieczeństwo delegacji władz Izraela na obchody rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz, nie stoi w sprzeczności ze standardami praworządności

Sprawa jest złożona. Przede wszystkim uważam, że cała sytuacja była niepotrzebna i wykreowana na użytek czysto wewnętrzny, a najwyższe władze Rzeczypospolitej, tj. zarówno głowa państwa, jak i rząd, zamiast zachować chłodną głowę, dyplomatyczny spokój i polityczny zdrowy rozsądek - wygenerowały nieistniejący faktycznie problem, który należało raczej przemilczeć niż podnosić publicznie i potem eskalować. Z perspektywy interesu polskiego państwa źle się stało. Po drugie - sprawa pokazuje jaki jest rzeczywisty stosunek władz państwowych, wywodzących się zarówno z jednej, jak i drugiej strony sceny politycznego sporu, do prawa ponadnarodowego: instrumentalny i powierzchowny. Prawo międzynarodowe (podobnie jest z unijnym) traktujemy jako wygodny argument lub pretekst w walce politycznej. Po trzecie w końcu, nie przesadzałbym z tymi standardami praworządności. Praworządność, w tym respektowanie prawa międzynarodowego (czy prawa w ogóle), jest ważną wartością, ale nie jedyną - ważne są też relacje i sojusze międzynarodowe, efektywność instytucji publicznych, bezpieczeństwo itd. Gdyby za uchwałą stały racje tego kalibru - byłbym w stanie ją zrozumieć. Problem w tym, że decydenci nie wyjaśnili swojego stanowiska więc nie znajduję innego wytłumaczenia niż generowanie bezsensownych konfliktów na potrzeby emocji politycznych i mobilizacji wyborczej elektoratu.

Parytet płci we władzach spółek? Eksperci są sceptyczni

Teza 1: Obowiązkowy parytet płci w zarządach i radach nadzorczych, który od stycznia 2026 r. mają stosować największe spółki z udziałem Skarbu Państwa, a po pół roku pozostałe duże firmy notowane na giełdzie, powinien być rozszerzony na inne spółki

Obowiązkowy parytet płci w zarządach i radach nadzorczych, który od stycznia 2026 r. mają stosować największe spółki z udziałem Skarbu Państwa, a po pół roku pozostałe duże firmy notowane na giełdzie, powinien być rozszerzony na inne spółki

Teza 2: Kary jakie będzie mogła nakładać Komisja Nadzoru Finansowego ( kwotę stanowiąca 10 proc. rocznego przychodu) w przypadku niewykonania obowiązków związanych z zapewnieniem równości płci w organach spółek, to skuteczne rozwiązania aby wyegzekwować parytet płci

Kary jakie będzie mogła nakładać Komisja Nadzoru Finansowego ( kwotę stanowiąca 10 proc. rocznego przychodu) w przypadku niewykonania obowiązków związanych z zapewnieniem równości płci w organach spółek, to skuteczne rozwiązania aby wyegzekwować parytet płci

Proponowane rozwiązanie jest skrajne, nieproporcjonalne, wręcz drastyczne. Pomysłodawca takich przepisów zasługuje raczej na miano ideologa-inżyniera społecznego, nie prawnika.

Parytet płci we władzach spółek to słuszna droga do ograniczenia nierówności

Teza 1: Wprowadzanie parytetów płci to właściwy sposób na ograniczenie nierówności w zatrudnieniu kobiet i mężczyzn

Wprowadzanie parytetów płci to właściwy sposób na ograniczenie nierówności w zatrudnieniu kobiet i mężczyzn

Teza 2: Nowe przepisy przewidują także wyjątki od obowiązku stosowania zasad równości płci, np. gdy za wyborem kandydata płci przeciwnej przemawiają inne zasady dotyczące różnorodności. Spółki będą wykorzystywać taki wyjątek do omijania obowiązku zapewnienia równości płci w ich organach

Nowe przepisy przewidują także wyjątki od obowiązku stosowania zasad równości płci, np. gdy za wyborem kandydata płci przeciwnej przemawiają inne zasady dotyczące różnorodności. Spółki będą wykorzystywać taki wyjątek do omijania obowiązku zapewnienia równości płci w ich organach