Jak walczyć z biurokracją? Eksperci: deregulacja to nie wszystko
Teza 1: Rząd powinien przygotować propozycje deregulacyjne na podstawie pomysłów zespołu Rafała Brzoski, ale po starannej analizie ich celowości i zgodności z systemem prawnym
Wielość i różnorodność propozycji przekazywanych Panu Rafałowi Brzosce oraz sama idea "społecznej, oddolnej akcji deregulacyjnej" nakazuje ostrożność i konieczność filtracji postulatów zmian legislacyjnych, w którą powinny być zaangażowane instytucje publiczne odpowiedzialne za sferę stanowienia prawa (m.in. Rządowe Centrum Legislacji, Rada Legislacyjna, poszczególne ministerstwa), a także wyspecjalizowane ośrodki badawczo-eksperckie, w tym instytuty (np. Polski Instytut Ekonomiczny), podmioty akademickie oraz uznane organizacje pozarządowe. O ile deregulacja jest oczywiście potrzebna (zresztą nie tylko tu i teraz, ale w ogóle permanentny monitoring stanu legislacji w celu identyfikacji bubli prawnych i rozwiązań generujących więcej szkody niż pożytku) - nie powinna ona stać się furtką dla rozwiązań nieprzemyślanych, generujących ryzyka prawne, czy korzystnych wyłącznie dla partykularnej grupy podmiotów, aktywniej lobbujących od innych, a naruszających zasady równości, konkurencji, czy proporcjonalności. Trzeba pamiętać również, że nieraz pozornie drobna-punktowa zmiana w systemie prawnym (uzasadniona z perspektywy jednej grupy adresatów) skutkować może powstaniem luki w systemie prawnym lub być źródłem kontrowersji interpretacyjnych, które negatywnie przełożą się na praktykę stosowania przepisów.
Teza 2: Zamiast głębokiej deregulacji rząd powinien raczej rozpocząć działania na szeroką skalę, uświadamiające urzędnikom konieczność takiego stosowania obowiązującego prawa, by nie utrudniać życia uczciwym przedsiębiorcom i obywatelom
Albo zmiany legislacyjne (w tym deregulacja) albo "działania uświadamiające względem urzędników" - to dylemat w stylu: "czy - by przeżyć - należy jeść, czy pić?". Oczywiście konieczne jest i jedno, i drugie. Moje osobiste doświadczenia związane z kilkoma podejściami do "deregulacji" w różnych kadencjach parlamentarnych przekonują mnie, że: deregulując, tj. upraszczając przepisy i procedury, optymalizując regulacje pod względem kosztów i zysków, redukując obciążenia biurokratyczne, a nawet znosząc obowiązki wprowadzone przez prawodawcę - pamiętać trzeba o ryzyku poszerzenia swobodnego uznania administracji publicznej, czyli sytuacji, w której arbitralna władza urzędnika wzrośnie. Niejednokrotnie jest tak, że przerost regulacyjny - czyli np. szczegółowe, kazuistyczne przepisy normujące dokładnie jakie dokumenty i ile załączników wnioskodawca powinien złożyć, by uzyskać decyzję administracyjną - z jednej strony irytują obywateli i przedsiębiorców, ponieważ angażują ich czas i energię, z drugiej jednak ograniczają ryzyko nadużyć, błędów, wydania negatywnych rozstrzygnięć przez organ administracji publicznej.