Minister od węgla kontra górnicy

Szef resortu aktywów państwowych Jacek Sasin znalazł się w potrzasku: między żądaniami górniczych związkowców a kurczącym się rynkiem węgla, w którym nie ma miejsca na wszystkie polskie kopalnie.

Aktualizacja: 19.08.2020 11:30 Publikacja: 18.08.2020 21:00

Minister od węgla kontra górnicy

Foto: tv.rp.pl

Na razie nie ma alternatywnego planu wobec znaczącego ograniczenia działalności Polskiej Grupy Górniczej już w 2021 r. – wynika z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej". To jedyny możliwy scenariusz w sytuacji, gdy koncerny energetyczne istotnie ograniczyły zamówienia na czarne paliwo na przyszły rok.

Czytaj także: Negocjacje rządu z górnikami wystartowały

PGG musi więc dostosować się do spadku zapotrzebowania na węgiel, a to wymaga likwidacji dwóch kopalń: Ruda (powstałej z połączenia rudzkich kopalń Bielszowice, Halemba-Wirek, Pokój) i Wujek. Taki plan miał zresztą zostać zaprezentowany górnikom pod koniec lipca. Jednak wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, a także zarząd PGG w ostatniej chwili się z tego wycofali, winą za powstałe zamieszanie obarczając dziennikarzy.

Rynek się kurczy

Strategia dla górnictwa ma powstać do końca września w wyniku ustaleń między przedstawicielami rządu a górniczymi związkami zawodowymi. Termin ten może się jednak opóźnić, bo zaplanowana na 18 sierpnia druga tura rozmów nie doszła do skutku. – Okazało się, że jedna z osób uczestniczących w zeszłotygodniowym spotkaniu jest zakażona koronawirusem, co spowodowało, że jego uczestnicy muszą zgodnie z regułami odbyć kwarantannę. Dlatego też konieczna była zmiana terminu – wyjaśniło Ministerstwo Aktywów Państwowych. Dodało, że obecny na spotkaniu minister Sasin poddał się już testowi, a jego wynik jest negatywny.

Część związkowców zaapelowała do ministra, by ze względów bezpieczeństwa spotkania odbywały się w trybie zdalnym. Zapytaliśmy resort aktywów państwowych, czy przewiduje taką formę negocjacji ze związkami i czy możliwe jest przesunięcie terminu opracowania planu dla branży węglowej. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Dziś PGG utrzymuje się przy życiu dzięki kroplówce płynącej z rządowych tarcz antykryzysowych. To jednak tymczasowe wsparcie, które nie rozwiązuje najważniejszych problemów węglowego giganta: wysokich kosztów pracy i kurczącej się produkcji energii z węgla w krajowych elektrowniach. Do tego dochodzi zmiana w podejściu do czarnego paliwa koncernów energetycznych. Według naszych informacji energetyka naciska na jak najszybsze zamknięcie najsłabszych kopalń. Najchętniej pozbyłaby się zresztą wszystkich aktywów węglowych, które planuje przerzucić do osobnej państwowej spółki. Taki ruch pozwoliłby energetyce szybciej przejść zieloną transformację.

Według naszych informacji związkowcy podczas ubiegłotygodniowych rozmów usłyszeli, że już w przyszłym roku zapotrzebowanie na węgiel kamienny może spaść z planowanych wcześniej 54–58 mln ton do 40–44 mln ton. Oznaczałoby to potężny spadek popytu na czarne paliwo, wynikający m.in. z rosnącej produkcji energii z odnawialnych źródeł czy zwiększenia importu tańszej energii elektrycznej z krajów ościennych.

Minister Sasin znalazł się więc w potrzasku pomiędzy górniczymi związkami zawodowymi, które nie chcą słyszeć o likwidacji kopalń, a kurczącym się rynkiem węgla, na którym nie ma miejsca na wszystkie krajowe zakłady wydobywcze. Utracił przy tym zaufanie związkowców, którzy przy stole negocjacyjnym najchętniej widzieliby samego premiera Mateusza Morawieckiego.

Brakuje odwagi

Nasi rozmówcy z branży górniczej i energetycznej podkreślają, że w obecnej sytuacji polski rząd powinien zawalczyć o jak największe wsparcie z funduszy unijnych dla wygaszania sektora węglowego. Wymagałoby to jednak ustalenia konkretnych dat likwidacji poszczególnych kopalń, a jak dotąd w rządzie brak determinacji, by zaprezentować takie stanowisko publicznie. – Branża właściwie sama się wygasza. Trzeba będzie powalczyć o to, by kopalnie finansowo przetrwały do tych granicznych dat – mówi jeden z naszych rozmówców.

Na razie nie ma alternatywnego planu wobec znaczącego ograniczenia działalności Polskiej Grupy Górniczej już w 2021 r. – wynika z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej". To jedyny możliwy scenariusz w sytuacji, gdy koncerny energetyczne istotnie ograniczyły zamówienia na czarne paliwo na przyszły rok.

Czytaj także: Negocjacje rządu z górnikami wystartowały

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjedzie na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie