Samochód zdołał przywłaszczyć 15 lat temu. Usunął wojskowe imponderabilia, pomalował na czarno i używał bez zarejestrowania, unikając miast. Rzecz opisał „Jediot Ahronot" jak i to, że inny żołnierz zdecydował się na zwrócenie armii drzwi do wojskowego jeepa.

Najwięcej jest oczywiście zwracanych mundurów, lecz nie brak broni, pistoletów, mniejszych karabinów jak Uzi, a także granatów. Jeden z kibuców przekazał armii cały arsenał, który służył do obrony w 1948 roku w chwili, gdy powstawało państwo żydowskie. Jest też i spadochron oraz sporo części zamiennych do pojazdów wojskowych. Amnestia trwa do połowy kwietnia. Do tego czasu każdy może zwrócić armii jej własność w ponad 100 posterunkach policji oraz bazach wojskowych.

Jak tłumaczy jeden z oficerów odpowiedzialny za całą akcję, do jednego z tych punktów może się bez obawy zgłosić przysłowiowa pani Cohen, która znalazła w domu granat. Mógł przywędrować razem z mężem. W Izraelu mężczyźni po odbyciu zasadniczej służby wojskowej są zobowiązani do okresowych ćwiczeń. - Pani Cohen nikt nie będzie zadawał żadnych pytań przy zwrocie granatu - zapewnia oficer cytowany przez media.

Podobna akcja miała miejsce w 2008 roku. Wartość odzyskanego wtedy przez armię sprzętu oceniono na 7 mln szekli czyli niemal tyle samo złotych. Ciekawie brzmią tłumaczenia żołnierzy, którzy udowadniają nierzadko, że łączy ich z armią tak silna więź, iż wolą mieć części zamienne czy broń pod ręką, na wszelki wypadek. Dowództwo armii jest otwarte na taki argument i nie traktuje wszystkich przywłaszczających sobie wojskowy sprzęt, jak zwykłych złodziei.